- Utworzony
List drugi
Mój drogi,
jesteś nadto niecierpliwy. Tak jakbym ja i Twoi nauczyciele rzucali grochem o ścianę. Czy nie poświęcasz nadto uwagi "Asowi"? Czy doprawdy chciałbyś, aby wszyscy wokół ciebie byli pajacami? Co by Ci to dało!?
Nie zapominaj, że to dzięki naszej długotrwałej pracy normalność stała się nienormalnością, nienormalność zaś normalnością. Dlatego nie masz żadnych podstaw suponować, że na zachowanie tego nieszczęsnego człowieka wpływ mają wyrzuty sumienia! Jakże bezdennie głupie są Twoje dywagacje o jego niespokojnym śnie. Jeśli nawet niepokoją go nocami wątpliwości, czy postępuje przyzwoicie, to sprawiaj, żeby bywało ich coraz mniej, aż ustąpią całkowicie.
Przyjmij raz na zawsze, że tak zwane czasy sumienia odeszły w niebyt. To był zaścianek i ciemnogród. Co najwyżej – średniowiecze.
Zwłaszcza dla takiego postępowca, jakim jest człowiek, o którym mi piszesz. Dla tak nowoczesnych ludzi sumienie to wyłącznie (i jedynie) akt, decyzja podejmowana w konkretnej sytuacji. A więc tylko prosta „conscientia", nie tyle negująca, co wręcz odrzucająca istnienie „synderesis", czy jak mówią uparci jak zawsze scholastycy: synteresis. Zasady moralne? Źródłowa wiedza o dobru i prawdzie? Sokrates i jemu podobni? Powinność moralna i całe to gadanie? Dobre sobie! Zapytaj głośno o te tak zwane podstawowe aksjomaty, na jakimkolwiek tamtejszym konwentyklu politycznym, a wybuchną śmiechem. Przekonasz się, jakie to niedorzeczne!
Czasem mam wrażenie, że zapominasz, iż w dzisiejszych czasach sumienie nie ma żadnego tytułu do istnienia. Liczy się jedynie i wyłącznie (chciałoby się rzec , że wreszcie) tak zwane „moje sumienie”. A więc jest słuszne i godne to, co ja uważam za słuszne i godne. I ciesz się z tego i w tym przekonaniu utwierdzaj Twoich rozmówców
Pracuj cierpliwe, aby taka postawa się upowszechniała. A wszyscy będziemy ukontentowani...
Twój kochający stary M.