- Utworzony
Człowiek pospolity(6)
czyli traktat w ocinkach wielu
Człowiek pospolity przeważnie jest „pasażerem na gapę”. Nie wszyscy wiedzą (a podejrzewam, że człowiek pospolity nie wie na pewno), że takiego określenia używają socjologowie wobec osobników, którzy – najogólniej mówiąc – czerpią pełnymi garściami z dóbr istniejących dzięki wspólnemu wysiłkowi społeczeństwa. Z dóbr powstałych bez najmniejszego wkładu „pasażerów na gapę”.
Niewykluczone, że pasożytnictwo uwiera człowiek pospolitego. Z przyczyn, o których wspomnieliśmy już w poprzednich odcinkach naszego traktatu, „pasażer na gapę” najbardziej obawia się, że ktoś wskaże go palcem go jako darmozjada. W tym kontekście - jako podróżującego bez biletu. Więc uprzedza fakty, albo – jak to się mówi – robi wrzutki , aby ukryć swoje wałkoństwo. Na przykład, gdy w pojeździe ujrzy kontrolera, krzyczy - łapać gapowicza wskazując na Bogu ducha winnego pasażera, który zostanie zatrzymany, a niewykluczone, że i obity i opluty. Zanim wyjaśni się, że akurat ten miał bilet (choć zdenerwowany nie mógł go przez parę minut odnaleźć), ale pewnie nie miał tamten, który krzyczał. I który w zamieszaniu zdążył się ulotnić.
Zamiast do tramwaju czy autobusu wsiądźmy do pojazdu pod nazwą: demokratyczna Polska. Ilu w niej jedzie „pasażerów na gapę”? Dokładnie nie wiemy. Jednak, gdy się dokładnie rozejrzymy, to bez trudu ich odnajdziemy. Rzucają się w oczy – to najgorliwsi rycerze wolnego rynku i demokracji. Wcześniej (co jednak im trudno ukryć, więc nadrabiają miną) wykazywali się kompetencjami w systemie, który zbankrutował. Zbankrutował i gospodarczo i politycznie. Z ich, jakże czynnym udziałem. Że – w takim razie - należałoby przy słowie kompetencje użyć cudzysłowia? Zgoda.
Ale czy zgadzają się z nami akolici panów: Aleksandra, Leszka, Józefa, Adama, Jana czy Janusza (bo przecież nie sposób choćby z imienia wymienić ogólnopolskich i lokalnych liderów kolektywów „pasażerów na gapę”)? Jest to mało prawdopodobne, gdyż w czasach relatywizmu wszystko zostało postawione na głowie.
Zważmy, że beneficjentem tego nieporządku rzeczy jest przede wszystkim człowiek pospolity. I dlatego jest tak, jak jest.
Grzegorz Wacławik