Utworzony

List dwudziesty szósty

 

Mój drogi,

zapewne zdziwisz się, ale draft Twojego okresowego sprawozdania trafił  bez najmniejszej adnotacji z działu Przygotowania Ocen Departamentu na moje biurko. Zaskoczony? Domyślam się. Niemal widzę Twoją minę i dosłownie pękam ze śmiechu. A swoją drogą - nieźle sobie poczynasz. Jak Ci mogło przyjść do głowy, aby przytaczać w wielu miejscach raportu niemałe fragmenty moich listów do Ciebie, zwłaszcza dotyczących starego L. ? Pomyślałeś, że ratując siebie pogrążysz mnie? Cóż za naiwność!

Zapomniałeś, że takich jak ja nikt nie odważy się ruszyć. Nasze zasługi, a zwłaszcza pozostające w wyłącznej dyspozycji archiwa, są dożywotnią polisą. Dlatego wokół nas panuje porządek i nikt (a nie mam tu na myśli takich niedowarzonych głupców jak Ty, ale persony ważne, a nawet, wydawałoby się, wszechwładne) nie zdoła go zburzyć. Nikt nie podniesie ręki na system, który stworzyliśmy w pocie czoła. I który będzie wieczny. Sądziłeś, że Tobie się uda?!

Mój drogi kretynie – pionierzy (a przyznaj, że chciałeś być kimś z tego rodzaju) zawsze dostają nóż w plecy, gdyż nieodmiennie pędzą przed siebie przekonani o swej wyjątkowości. Nigdy, sprawdź sobie w bibliotekach, nie oglądają się za siebie,  lecz otumanieni ideą zdobycia (najlepiej – ze znaczną przewagą) mety przed innymi pędzą przed siebie. Im wydaje się ona bliżej, tym szaleństwo wzrasta, a resztki rozsądku spala gorączka spodziewanego tryumfu. Nagle przychodzi cios i po chwili herosi (wyłącznie w swoim mniemaniu!) przepadają bez wieści. Do historii zaś trafia jedynie niewielka część bezszelestnie podążających ich śladami, która rzeczywiście dociera do celu. I przecina wstęgi.

Taki jest porządek tego świata, nad którym panujemy od wielu, wielu lat. Oczywiście – zawsze pojawiali się, pojawiają i pojawiać się będą zachłanni naiwniacy, którzy chcą to zmienić. Tylko dlaczego Ty, w edukację którego włożyłem tyle czasu, postanowiłeś dołączyć do grona straceńców?! Jednak wracając do Twojego sprawozdania… To nie donosy na mnie, bezpośrednio adresowane (miałeś nadzieję?!) do starego L.  zdumiały mnie najbardziej, ale skargi.  A szczególnie  żale na moje rzekome odwracanie Twojej uwagi od  roli i działalności  „Witasa”. Przecież moim niby zaniechaniem tłumaczysz w sprawozdaniu swoje porażki? Jak nazwać Twoją czelność.

Nigdy nie zrozumiesz powodów, dla których nie skazuję Cię, co wydaje się oczywiste, na zatracenie. Wręcz przeciwnie –  podaję Ci rękę. Od Ciebie zależy,  jak to wykorzystasz. Pierwszym sprawdzianem będzie Twoja opinia o „Witasie”. Nie ukrywam, że wiem o nim wszystko,  więc znam i sposób,  w jaki pełni on  powierzone mu przez nas zadanie. Dla ułatwienia powiem Ci, że samo jego zadanie nie jest trudne, ale osobnik ten działa dyskretnie. Może on stać się i Twoim sojusznikiem, ale też nazajutrz, gdy tylko otrzyma taki rozkaz, przeciwnikiem Twoich podopiecznych.

Możesz przewidzieć,  kiedy otrzyma odpowiednie instrukcje. Wykorzystaj więc swoją szansę i pisz donosy na wszystkich, tylko nie na mnie.

Co przykazuje Ci Twój kochający (mimo wszystko) stary M. 

Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć

Przysłowie