Utworzony

Sto sześćdziesiąty siódmy

Wolność 5

Ludzie są różni i różne mają upodobania, gusta, wrażliwość… Nic odkrywczego, wiadomo. Nie inaczej jest wśród twórców sztuki nowoczesnej, szczególnie w malarstwie i rzeźbie; w sztukach zwanych dawniej pięknymi. A więc wśród niebanalnych artystów tworzących w natchnieniu dla współczesnych i przyszłych pokoleń oraz ich zwolenników: krytyków, smakoszy, kolekcjonerów, amatorów, pochlebców wreszcie. To również nic nadzwyczajnego. Przeżyliśmy wszakże w historii bunt przeciw klasycyzmowi, rewolucje artystyczne odrzucające akademizm, impresjonizm, ekspresjonizm, kubizm czy surrealizm. I tak można bez końca. Sięgając jeszcze głębiej i dalej, a pewnie i trafniej. Nie jestem historykiem sztuki, ale ośmielony przez występującego w tym tygodniu w telewizji p. Bartłomieja  Sienkiewicza (który zastrzegł, że choć nie jest prawnikiem, to o polskim prawie – w wykonaniu wiadomo czyim – ma swoje zdecydowane zdanie, które zresztą spontanicznie objawił), pozwolę sobie oznajmić, że moim zdaniem niezwykle ważnymi wydarzeniami sztuki nowoczesnej są instalacje zarówno Marcela Duchampa z Francji, jak i debiutującej około osiemdziesiąt lat po Francuzie Joannie Rajkowskiej z Polski. A ostatnio Huntera Bidena z Ameryki.   

A więc po kolei. Słynnym dziełom – „Fontannie” z 1917 roku,  „Pozdrowieniom z Alej Jerozolimskich” z 2002 roku oraz  „Rydwanowi” z 2019 roku – należy, moim dyletanckim zdaniem, poświecić przynajmniej kilka zdań. Jak również wspaniałym (świadczą o tym ceny) dziełom z 2021 roku Bidena- syna, których nazwy, z nadmiary wrażeń estetycznych, uciekły mi z pamięci. Nie wątpię, że już wkrótce będzie znał je cały świat. Oryginał „Fontanny” niestety zaginął, natomiast palmę na rondzie de Gaulle'a w Warszawie można podziwiać i kontemplować godzinami, zaś sławny gdański „Rydwan” … No właściwie, słów brakuje. Myślę, że w nieodległej przyszłości okryje się ogólnoświatową sławą. Ma świetnego samorządowego mecenasa, doskonale radzącego sobie z promocją. Nie tylko zresztą artystycznej twórczości. Spokojna głowa. Owszem, samo dzieło Duchampa uznaje się za stracone, lecz na świecie są miliony (o ile nie więcej) oryginalnych (niemalże) kopii.  I to nie w galeriach, lecz w miejscach publicznych, a przynajmniej publicznie dostępnych. Co prawda, jeszcze ustronnych, ale to już powoli przeszłość. Wszak Duchampa zainspirował pisuar, od lat obecny w szaletach komunalnych i w przeróżnych W.C, klozetach, ustępach, ubikacjach itd. Znają Państwo takie galerie? No jakżeby nie! Do niedawna odwiedzane (o ile to właściwe określenie) jedynie przez mężczyzn, ale obecnie to się błyskawicznie zmienia. Na korzyść sztuki, przede wszystkim. Wstęp do takiego przybytku sztuki, gdzie (przeważnie) można znaleźć szeregi kopii „Fontanny”, (co sam wiem, bo wielokroć sprawdziłem) jest przeważnie bezpłatny. Często bilet wstępu w Polsce to 1, 2 , zaś w szczególnie atrakcyjnych miejscach co najwyżej 5 złotych. Wkrótce owe przybytki sztuki będą powszechnie (dość dyskryminacji!) dostępne nie tylko dla kobiet (choć w ciemnogrodzie idzie to wolniej, niestety), ale i dla  innych płci. Których mamy obecnie trzy, czy nawet więcej tuzinów. Nie słyszeliście, Państwo? Niemożliwe. Być może powszechna niewiedza stąd, że o tym doniosłym, rewolucyjnym odkryciu (wielość płci rodzaju ludzkiego!) nie podzieliła się nauka z prostym, choćby takim jak niżej podpisany, człowiekiem. Konkretnie: biologia. Na szczęście warszawska palma czy gdański rydwan są ponadnaukowe. Kunszt instalacji nie wymaga szkiełka. Tylko oka. Wolność przede wszystkim!

A co z Hunterem Bidenem? Cierpliwości, gdyż niewykluczone, że obserwujemy właśnie ogólnoświatowy przełom w sztuce nowoczesnej. Bo Nowy Jork dzisiaj to jednak nie tamten Paryż czy, bez obrazy, nie Warszawa, czy nawet nie Gdańsk. Akurat, jak się wydaje, trwa odkrywanie przez genialne głowy sensu genialnych dzieł mistrza. Czyli odkrywanie tego, mówiąc starodawnym stylem, co artysta miał na myśli, tworząc. Doniosła i rozważna musi być to zaduma, skoro debiutanckie prace 51-letniego Bidena-syna już dziś osiągają ceny od 75 tysięcy do 0,5 miliona dolarów! Mimo uszu puszczam zatem pomówienia, że akt tworzenia dzieł to bardziej rodzaj terapii bardziej niż sztuki, czy wręcz malowanie bohomazów. Tylko patrzeć jak obrazy pojawią się Tate Modern galerii. I w innych, kto wie, czy jeszcze nie sławniejszych.

Jak się okazało, szybko powstała pokusa aby zapytać o rolę różnych galerii w promowaniu dzieł tego młodego artysty i równocześnie dojrzałego mężczyzny? I aby pytać kim są nabywcy? W tekście Aleksandry Rybińskiej w „Sieci” przeczytałem, że tego typu niedyskretne (a moim zdaniem oburzające) pytania dziennikarzy, odpowiadać musiała sama rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki. Impertynentom wyjaśniła, że kolekcjonerzy pozostaną całkowicie anonimowi, a sama „sprzedaż odbędzie się za pośrednictwem galerii”.  Złe języki dywagują, że pierwsze wystawy z osobistym udziałem artysty odbędą m.in. w nowojorskim Soho z licznym udziałem kolekcjonerów. Ponoć szczególnie z  Chin, Iranu i Rosji.  Ale gdzie nie ma nienawistników! I kiedy ich nie było?! 

Dawnymi czasy, przez wieki całe, sztuka dążyła do piękna i prawdy. Obecnie, na co zwraca uwagę  Douglas Murray („Przedziwna  śmierć Europy”, polecam kolejną lekturę),  każdy artysta  krzyczy: „tkwię razem z wami w błocie”. I to jest piękne, bo dekonstrukcja jest piękną właśnie. Żeby przywołać ponownie „Fontannę” choćby.  Kto myśli inaczej jest, jak mówił klasyk, niekoniecznie sztuki jedynie, Lech Wałęsa (obecnie freelancer) w „mylnym błędzie” powtarzając (bodaj) za panią Zosią z „Czterdziestolatka”, serialu sprzed blisko pół wieku.   

Zatem, tkwienie w mylnym błędzie.Jak dokuczliwa to pozycja dla wielu, przekonałem się w pewien ranek. O tym już w następnym odcinku.

Wkrótce…

Cdn

Grzegorz Wacławik

Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć

Przysłowie