Utworzony

Sto sześćdziesiąty piąty

Wolność (3)

U schyłku czasów Stanisława Augusta surowość obyczajów, jako i pobożność kazić się (demoralizować, szpecić, psuć – dop. GW) zaczęły. Ciemne i nic nieumiejące prócz prawnictwa głowy dały w siebie wmówić i uwierzyły, że pierwszym znamieniem cywilizacji i oświecenia jest nie mieć żadnej religii, która stawia przeszkody do materialnego używania rozkoszy życia. Dopóki w Polszcze wiara religijna żywą była, nigdy się takiej lub tej podobnej obrazy sprawiedliwości nie dopuszczali sędziowie. Z biegiem czasu z postępem zepsucia obyczajów wkradły się do trybunałów dawnej Polski nadużycia, zagnieżdżało zgorszenie. Możni panowie kazili wszystko i na koniec skazili sprawiedliwość z tymi jurgieltnikami (sprzedawczykami – dop. GW) także w palestrze naszej obfitymi. Stało się, że najwyższa w dawnej Rzeczpospolitej władza sądownicza przestała być tym czym być powinna (…)

Pamiętnik Jana Sebastiana Karpińskiego jest istotną częścią książki Chack.Gracze.Opowieść o szulerach (Wydawnictwo Literackie, 2018 r.), którą prof. dr hab. Włodzimierz Bolecki zadebiutował jako prozaik. Autor, wybitny badacz literatury, jest – przekonujemy się, czytając „pierwszą w literaturze polskiej opowieści o targowicy” (co zaznacza Wydawca na tylnej karcie okładki) – znakomitym prozaikiem. Zaś Pamiętnik Konfederacyi generalnej, imć Jakuba Sebastiana Karpińskiego, obywatela ziemskiego jest swoistym rusztowaniem tego „imponującego fresku historycznego”. Rzeczywiście, Wydawca nie nadużywa słów; dzieło jest po prostu imponujące. Trudno znaleźć lepsze słowo. Wiedza o tragicznym i nagłym upadku Rzeczypospolitej Obojga Narodów, jednego z największych państw ówczesnej Europy, po tej uważnej lekturze opowieści o szulerach (grasujących w ostatnich latach osiemnastego wieku w Polsce), na pewno będzie bogatsza. Zaś odpowiedź na nasze „zdziwione”  pytanie: jak było możliwe, że tak potężne państwo w 1795 roku nagle przestało istnieć, nie będzie już tak banalna jak dotąd.

Nazwisko Jana Sebastiana Karpińskiego, memuarysty i obywatela ziemskiego (wszystkie cytaty kursywą pochodzą z książki „Chack….”) raczej trudno znaleźć w przeglądarkach internetowych. Powód? Pisarz zaznacza, że autor „Pamiętnika…”  jest postacią mało znaną. I choć należał do sekretnych doradców Stanisława Augusta, jednak zawsze pozostawał w cieniu. W 230 rocznicę Konstytucji 3 Maja, którą niedawno obchodziliśmy, warto zapoznać  się z obszernymi fragmentami diariusza Karpińskiego. Pierwszy akapit „Sto sześćdziesiątego piątego” pochodzi z tego właśnie tekstu, nie bez powodów, jak się Państwo domyślają zapewne.

Toteż polecam lekturę całej książki Włodzimierza Boleckiego. Trwają wakacje sprzyjające ponoć czytaniu literatury pięknej. Napisałem „ponoć”, bo nie bardzo w to wierzę. Chyba że za literaturę  uznamy bezmiar książek kucharskich, wywiadów-rzek z różnymi indywiduami  czy „autobiografii” osobników znanych z tego, że są znani. Pewnie dzięki takim „wakacyjnym lekturom” (np. książki kucharskie noszą teraz rozmaite tytuły) średnia statystyczna, tj. bodaj półtora przeczytanej książki na jednego Polaka, zawyża poziom czytelnictwa. Jest znacznie gorzej, niestety.

Znam osobiście niemało ludzi uważających się za inteligentów (a jakże często za bardzo wybitnych i oczytanych), którzy mają przez cały rok wakacje. Nie tylko od czytania. Od myślenia przede wszystkim. Jeśli myślenie nadal jest wartością (w co jakże często można wątpić), to mamy przykład  „wolności od”, o której wspomniałem dwa odcinki wcześniej. I do czego jeszcze będę powracał.

Tymczasem moim Czytelnikom polecam książkę Włodzimierza Boleckiego. To niepospolite dzieło nie jest jedynie opowieścią o przyczynach upadku Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Nie dotyczy  zresztą tylko przeszłości.  Czytając „Chacka…” można szukać paraleli z obecnymi czasami. I z nami, żyjącymi współcześnie, jak najbardziej. Z naszymi egoizmami, słabościami, cwaniactwami, krętactwami czy, ostatnio niemalże obowiązkowym (a przynajmniej dobrze widzianym w tzw. towarzystwie), prostactwem. Analogie narzucają się same. Więc i pojawiają się pytania. A to: czy powtórka tamtej koszmarnej historii jest możliwa na przykład  teraz w XXI wieku? Czy i dzisiaj jedno z największych państw Unii Europejskiej mogłoby po prostu przestać istnieć i to, poniekąd, na własne życzenie? Czy to byłoby w ogóle możliwe? Czy może sam domysł jest absurdalny ?! A może byłoby to szczęśliwym, ba, wręcz pożądanym rezultatem biegu i ambicji, i wypadków?! Czyż nie brakuje i takich opinii wśród naszych współczesnych? Doprawdy, nie?!

Ponurą rolę w dramatycznym fresku historycznym Boleckiego odgrywa niejaki Chack. To Ignacy Chadźkiewicz, postać autentyczna, agent targowicy oraz policji rosyjskiej i francuskiej. Szuler i łajdak, jeden z ważnych uczestników gry, w której stawką była niepodległość Rzeczpospolitej. Sługa (ale i ktoś znacznie ważniejszy) takich „gigantów” jak Stanisław Szczęsny Potocki, Franciszek Ksawery Branicki, Seweryn Rzewuski, Szymon Marcin Kossakowski…. Tych, którzy zawiązali targowicę, gdyż, jak oznajmili, „szlachetnemu narodowi polskiemu sztuką i zwodzeniem wolność wydarto.” A jakże! O wolność wszakże im szło!

I tyle dzisiaj o wolności. Wbrew pozorom dużo; sami się Państwo przekonają, czytając książkę (zaznaczam ponad 650 stron znakomitej lektury) Włodzimierza Boleckiego. Członka Rady Naukowej instytutu Badań Literackich, scenarzysty i autora książek oraz artykułów naukowych.

Bardzo jestem ciekaw, czy…

(Cdn.)

Grzegorz Wacławik

Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć

Przysłowie