Utworzony

Sto czterdziesty czwarty

Namysły wielkopostne (5)

Wielki Post dobiega końca. Od Niedzieli Palmowej już Wielki Tydzień.  Nigdy ten czas nie był takim, jak obecnie. Kto miał odwagę, spojrzał w siebie, kto nie miał, patrzył tam, gdzie dotąd. Jakże często niewidzącymi oczyma. A może nawet wzgardliwie wydymając usta. Niemniej, czas zakończyć moje Namysły. Krótkim wspomnieniem.  2 kwietnia 2005 roku pamiętają Państwo zapewne. Zwłaszcza godzinę 21.37.  Tak, to już piętnaście lat minęło od śmierci Ojca Świętego Jana Pawła II . W rocznicowy wieczór powróciły do mnie słowa z  Jego dwóch kazań. Pierwszy fragment pochodzi z homilii Dla chrześcijanina sytuacja nigdy nie jest beznadziejna wygłoszonej 12 czerwca 1987 r. na Westerplatte. Była skierowana do młodzieży. Każdy z was, młodzi przyjaciele, mówił papież, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte”. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można „zdezerterować”. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba „utrzymać” i „obronić”, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.

Ówczesna entuzjastyczna dla papieża i bliska Kościołowi, a często bohaterska, młodzież (sam korzystałem w stanie wojennym z pomocy licealistów-łączników z opornikami w klapie marynarek czy kurtek) ma dzisiaj mniej więcej pięćdziesiąt lat. Gdy uda mi się czasem na kogoś z tego pokolenia wpaść (przypadkowo, choćby w mediach społecznościowych)  to… Wierzcie mi, ręce opadają. Dlaczego?

Myślę, że można doszukać się odpowiedzi  w drugim fragmencie, pochodzącym  z wygłoszonej 3 czerwca 1991 r. homilii Ojca Świętego na lotnisku w Masłowie koło Kielc.

Tak, trzeba wychowania do wolności, trzeba dojrzałej wolności. Tylko na takiej może się opierać społeczeństwo, naród, wszystkie dziedziny jego życia, ale nie można stwarzać fikcji wolności, która rzekomo człowieka wyzwala, a właściwie go zniewala i znieprawia. Z tego trzeba zrobić rachunek sumienia u progu III Rzeczypospolitej! "Oto matka moja i moi bracia". Może dlatego mówię tak, jak mówię, ponieważ to jest moja matka, ta ziemia! To jest moja matka, ta Ojczyzna! To są moi bracia i siostry! I zrozumcie, wy wszyscy, którzy lekkomyślnie podchodzicie do tych spraw, zrozumcie, że te sprawy nie mogą mnie nie obchodzić, nie mogą mnie nie boleć! Was też powinny boleć! Łatwo jest zniszczyć, trudniej odbudować. Zbyt długo niszczono! Trzeba intensywnie odbudowywać! Nie można dalej lekkomyślnie niszczeć!

Te słowa były skierowane przede wszystkim do nas, starszych. Dramatyczne nawoływanie Proroka, abyśmy wychowali nasze dzieci do prawdziwej wolności. No i? Gdy teraz udaje mi się czasem wpaść na kogoś z naszego pokolenia (nie tylko przypadkowo, choćby w mediach społecznościowych)  to… Ręce opadają.

Więc, udało nam się wychować nasze dzieci do wolności? Czy raczej do wolności od…? I tu można sobie wstawić poszczególne cnoty pojedynczo albo wszystkie cztery główne razem.

No więc, udało się?

Cdn.

Grzegorz Wacławik

Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć

Przysłowie