- Utworzony
Sto czterdziesty trzeci
Namysły wielkopostne (4)
Nie pierwszy raz i nie ostatni, zagłębiony w fotelu, konstatowałem, że zbyt często ulegałem, a i nadal ulegam, iluzjom. Zaś ostatnimi czasy to już niemalże katastrofa. Sceptyk i pragmatyk zasiedziały gdzieś tam we mnie zgrzyta zębami. Jesteś najzwyczajniej beznadziejny, prycha. I sypiąc przykładami, natrząsa się ze mnie. Choćby takim. Jak można wierzyć w wolną wolę, mądrość czy zdrowy rozsądek człowieka, gdy wokół plaga infantylizmu? Dlaczego nie może (raz na zawsze!) dotrzeć do tego (tzn. mojego) staroświeckiego łba, że poza egocentryzmem i samolubstwem nic innego się na tym świecie nie liczy. Przecież (powiada i nadyma układ ust jak na autoportrecie Witkacego) rozochocona, ba! bezkarna w istocie fantazja i opinie przejęte (in extenso, lecz wkrótce uznane za własne) od tych wszystkich medialnych mędrków, zabudowały świat egoizmem i autofilią. Głupiś, ot co, wzrusza ramionami ów mój, że tak powiem, wewnętrzny zgryźliwiec. Przykładami mógłby sypać do rana. Tak gada, przynajmniej.
Tyle, że to niepełne moje, że tak się wyrażę, alter ego. Dopełnia je optymista, a nawet altruista. Owszem, zdaniem pierwszej posępnej odsłony mojego drugiego ja (cóż za zdanie!), owe drugie moje ja to zwykły naiwniak. Poznaliście go Państwo z lektury Pamiętnika osobistego, więc nie ma co się rozpisywać. Tymczasem, gdy tak sobie debatowałem, za pośrednictwem Skype`a odezwał się do mnie jeden pan. Zaczął od pytania, jak sobie radzę z praktykami religijnymi. Odpowiedziałem, że uczestniczę za pomocą TVP, PR i Internetu. A on dzisiejszym, wspomnianym w poprzednich Namysłach, zwyczajem (czyli, jeszczem nie zakończył, gdy ten już…), że w intrenecie znalazł tekst pięknych rozważań Drogi Krzyżowej. Że, ani w kościołach jego, ani mojej parafii (nigdy nie był, pewnie nawet nie wie, gdzie jest) próżno o takich marzyć nawet. Wtedy ja ostrożnie, że jednak wolę aktywne uczestnictwo, że właśnie na Radiu Maryja… Tu już nie wytrzymał. Daj mi spokój z Rydzykiem, on tylko forsa i forsa. No i wyłączył się po krótkim i zdecydowanym cześć.
Jak Państwo zauważyli zapewne, na ogół nie reaguję na posty udostępniane mi (choćby) na FB, choć czasem krew wrze. Niektórzy proponują mi np. abym przekazywał dalej info, że nie dadzą grosza Rydzykowi. Jakby kiedykolwiek dawali. Oczywiście ilustrują deklarację zdjęciem kapłana z wykrzywioną twarzą. Nie podaję tego dalej, jakby się kto pytał. A ponieważ niektórzy lubią się popisywać przede mną swym brakiem wychowania, proszę, aby nie czynili tego w moim towarzystwie. Jest sposób. Przyznam, że nie bardzo wypada mi blokować wpisy osób admirujących (i powielających) kabotyństwo. Mimo, że obrażające mój rozum, moje zasady moralne i poczucie estetyki. Dlatego proszę te osoby, aby wykreśliły mnie ze swojego wirtualnego grona i poszły swoją droga w towarzystwie swoich znajomych. Nie zważając na nasze koleżeństwo długo czy niedługo -letnie. Z góry dziękuję. Także za oszczędzone zdrowie.
A tym, którzy zostaną, przytoczę dwie wypowiedzi.
Pierwsza: Módlmy się za Ojczyznę, za Rodaków i świat, za chorych, za mądrze w tej trudnej sytuacji działający rząd, za ofiarną służbę zdrowia, wojsko, policję, straż miejską, kapelanów szpitali, wszystkich pomagających wolontariuszy. Módlmy się o mądre, odpowiedzialne zachowanie wszystkich.
I druga, o jednej śp. zmarłej z powodu zarazy: Ta pani, chora na koronawirusa była bardzo wierząca, chodziła na pielgrzymki, ale okazuje się, że ta wiara nie chroni przed chorobą, przed zarażeniem.
Pierwsza pochodzi od redemptorysty o. Tadeusza Rydzyka. To modlitwa. Zaś druga od światłego męża p. Jacka Jaśkowiaka, prezydenta Poznania. To też modlitwa? Zgadnijcie o co, moi złoci?
Aha. Odpowiedzi nie oczekuję.
Cdn.
Grzegorz Wacławik.