Utworzony

List dwudziesty pierwszy

Mój drogi,

wnioski, które wyciągasz z - jak to nazywasz - „burzy mózgów” Twoich podopiecznych, są doprawdy idiotyczne. Ale czy w ogóle zastanowiłeś się, czemu mają służyć takie konwentykle? Czyżbyś tracił inicjatywę? A może brakuje Ci pomysłów? Chyba, że - co byłoby już zupełnie karygodne - polubiłeś swoich podopiecznych. I zacząłeś im współczuć.

Nie potrafię pojąć,  jak to się stało, że ich nędzne cele zaczęły (co niemal explicite zawierają Twoje wypociny) dominować nad naszym cele głównym. I jedynym. Strzeż się, aby to nie było prawdą!

Obawiam się, że Twój rozstrój (bo jakże to inaczej nazwać) został zauważony przez centralę.  Jeśli tak, to musisz być pewny pojawienia się w środowisku  specjalnego wysłannika departamentu; nie łudź się, nie będzie to Twój pomocnik. Nic z tych rzeczy. Będzie (lub już jest) to ktoś, komu marzy się Twoja placówka. Zrobi wszystko, aby przekonać przełożonych, że nie tylko należy Cię bezzwłocznie odwołać, ale i przykładnie ukarać.  I że on naprawi Twoje błędy w try miga. Póki jeszcze czas, zastanów się, czy aby ta „ niezwykle inspirująca burza mózgów”(tfu!) nie została wywołana z jego inspiracji?

Jak to możliwe, abyś tak bezrozumnie relacjonował spotkanie swoich podopiecznych nazywając je „zmaganiem się z wyborem działań na najbliższy okres”? I to rzekomo w celu wyboru „najbardziej skutecznego sposobu postępowania”! Oni nie mają się zmagać. Oni mają wykonywać to,  co im rozkażesz!

 Tym bardziej, że przystępując do takiego eksperymentu musiałeś wiedzieć (wszak nie jesteś kretynem), że ani to nie może być „burza”, ani tym bardziej z udziałem „mózgów”! Ty, mój pupil, i prymus naszej prestiżowej akademii, nie miałeś prawa o tym zapomnieć.

 Mam ciągle nadzieję, że masz jeszcze na tyle rozumu, aby zapanować nad sytuacją. Owszem,  nie jest łatwo. Priorytety centrali zaczynają kruszeć; wszystko wskazuje na to, że eksperyment z „Producentem” runie. Wzrosną, rutynowo można powiedzieć,  nagle i gorączkowo wymagania wobec terenu. O, stary L. nigdy nie przyzna się do porażki, znam go nazbyt dobrze.

Ale paradoksalnie możesz wykorzystać tę sytuację. Możesz wrócić do gry. Jest jednak jeden warunek - pilnie doprowadź do stworzenia wspólnego frontu Twoich podopiecznych z „Przewodniczącym”.  W jego otoczeniu jest wystarczająca ilość i „przegranych”, i „młodych wilków”. Głodnych i zdeterminowanych, niecierpliwie przebierających nogami.

Wykorzystaj tę okazję, gdyż druga może się nie przytrafić. Przed czym przestrzega Cię

Twój kochający stary M.

 

Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć

Przysłowie