Utworzony

Sto dwudziesty szósty

Jak na dziennikarza chrześcijańskiej, a postępowej gazety przystało, redaktor „Tygodnika Powszechnego”  Piotr Sikora winą za chuligańskie zachowanie kontrmanifestantów (podczas białostockiego Marszu Równości) obciążył (cytuję): liczne wypowiedzi biskupów i księży, umieszczających środowiska LGBT+ jednoznacznie „po ciemnej stronie mocy”: przedstawiających je jako zagrożenie dla rodziny, bezpieczeństwa dzieci, społecznego spokoju, wszelakich wartości i wszystkiego, co dla chrześcijan najświętsze. Dodając, że: agresja rośnie znacznie bardziej po „prawej”, „konserwatywnej” stronie barykady. Można powiedzieć, że w białostockiej erupcji agresji ujawniły się trujące owoce narracji wielu prawicowych mediów i polityków. Wydarzenia te są też świadectwem kryzysu Kościoła katolickiego w Polsce.

Jakżeby inaczej. Wina jest oczywista. Wszakże wie o tym każdy człowiek nowoczesny, że środowiska te umieszczają się (używając poetyki redaktora „TP”)  jednoznacznie nie po ciemnej, ale jasnej stronie mocy, są szansą (zbawieniem?) dla rodziny, dążąc do bezpieczeństwa dzieci, społecznego spokoju, wszelakich wartości i wszystkiego co dla chrześcijan najświętsze. Nieprawdaż? Toteż insynuacje o erupcji agresji ujawniającej trujące owoce narracji wielu liberalnych mediów i polityków są wprost (tym razem pożyczając słownictwo od profesora Niesiołowskiego) obrzydliwe. Dlatego jest karygodne mówienie o jakimkolwiek świadectwie kryzysu liberalizmu w Polsce.

Toteż miał prawo zagrzmieć (jak piorun, za przeproszeniem, na ambonie. Pamiętacie?) także inny chrześcijański, ale wolny publicysta Szymon Hołownia. Jak się wydaje człek wpływowy  w środowisku kościelnym. Także wśród biskupów. Wielu z nich to moi znajomi, obwieszcza ów intelektualista, a pisze wszakże otwarcie. Szymona Hołownię rozsierdziła odezwa arcybiskupa Diecezji Białostockiej Tadeusza Wojdy, zatem redaktor wypalił bez ceregieli: Cały list metropolity Tadeusza Wojdy jest kolejnym dowodem na to, jak bardzo odklejeni od rzeczywistości są dziś niektórzy z tych, co powinni nadawać jej kształt. Czy arcybiskup wzywał wprost do obrzucania wulgaryzmami? Nie. (…) Ale w swoim niemądrym, konfrontacyjnym listem, rzuconym w podzieloną sztucznie przez cynicznych polityków Polskę, zasiał wiatr. A ten przyniósł burzę. I dziesiątki zelżonych, wyszydzonych, fizycznie oplutych i poszarpanych – w imię Jezusa Chrystusa – ludzi" .

Nie gniewajcie się, moim złoci, ale ośmieliłem się (mea culpa) sięgnąć do tej niemądrej i kontrowersyjnej (zdaniem Hołowni) odezwy metropolity białostockiego:

Jak można się było przekonać w innych polskich miastach, uczestnicy marszu (pisze w odezwie ogłoszonej 20 bm. w kościołach diecezji arcybiskup Tadeusz Wojda– dop.GW) niecenzuralną postawą i strojem dawali gorszący przykład innym, korzystającym z przestrzeni publicznej, a zwłaszcza dzieciom i młodzieży. W czasie tych parad szydzono z wartości chrześcijańskich, profanowano święte symbole, wypowiadano bluźnierstwa przeciw Bogu i wulgaryzmy pod adresem ludzi wierzących. Marsz, chociaż zakłada przeciwdziałanie domniemanej dyskryminacji wspomnianych środowisk, w rzeczywistości sprzyja dyskryminacji innych – tych, których sumienie jest wyczulone na dobro społeczne, chrześcijańskie i obyczajowe, a także jest miejscem obrażania i robienia parodii z treści, które są dla wierzących najwyższą wartością. (…) Nie możemy pozwolić, aby wyśmiewano wartości dla nas najświętsze i bezkarnie obrażano nasze uczucia religijne.(…) Bardzo proszę wszystkich wiernych, aby podjęli szczególną modlitwę w obronie chrześcijańskiej wizji człowieka, rodziny i najwyższego jej dobra, jakimi są dzieci. Proszę też o ofiarowanie cierpień osób chorych i dobrych postanowień w tej intencji. Informuję, że tego dnia - 20 lipca w archikatedrze białostockiej od 8.45 do 16.00 odbędzie się modlitewne czuwanie w tej intencji. Obok archikatedry o godz. 14.00 planowany jest „Piknik Rodzinny”, który mógłby stać się piękną manifestacją i publicznym świadectwem o naszym pozytywnym, radosnym rozumieniu rodziny opartym na małżeństwie kobiety i mężczyzny, otwartym na przyjęcie i wychowanie dzieci.(…)

Głupio mi, ale nie widzę tu niczego, ani niemądrego, ani konfrontacyjnego. Modlitwa i ofiarowanie intencji? Chrześcijanin, katolik ma tego nie robić? Zwłaszcza w czasach konfrontacji, tyle że konfrontacji demokracji liberalnej z demokracją nieliberalną? W czasach, jakie obecnie przeżywamy?! Nie tylko w Polsce. Być może kiedyś uda mi się z Państwem wspólnie nad tym zastanowić.

A propos czasów konfrontacji; wszak historia nie jest od nich wolna. A wręcz przeciwnie. Zdominowały historię powszechną. Aby nie sięgać zbyt daleko, lecz poniekąd branżowo. Jako redaktor przeżyłem taki czas w latach 1980– 1981. Sporo osób wstąpiło wówczas do  „Solidarności”  w wydawnictwie. A sporo z nią sympatyzowało. Był to okres ostrej konfrontacji. Z jednej strony pragnienie wolności, z drugiej reżim komunistyczny. Szlachetna idea przeciw czołgom. Dziennikarze musieli zająć stanowisko. Nawet ci siedzący okrakiem na barykadzie. A potem nastąpił stan wojenny. I tak zwana weryfikacja dziennikarzy. Cały dzień spędziłem w swoistym przedpokoju, a na koniec pokoju przesłuchań. Na początku wydawało się, że wszyscy z hukiem wylecą z roboty. Ale gdy wychodzili kolejni koledzy z przesłuchania, okazywało się, że grono obrońców idei gaśnie w oka mgnieniu. Pod wieczór (wezwano mnie po dziewięciu godzinach oczekiwania) w przedpokoju już nie było z kim gadać.  Raczej na palcach jednej ręki (może  z lekkim naddatkiem)  można policzyć tych, którzy z całego wydawnictwa zostali zwolnieni z pracy. Inni, bardziej czy mniej emocjonalnie, przyznali komisyjnie, że ich zachowanie było…niemądre. Jak się okazało, przyrzekli odpokutowanie rzekomej (uświadomionej im?) winy.

Podczas mojego przesłuchania wielokroć namawiano mnie, abym m.in. przyznał, że Kościół  istotnie wpływał na radykalizację Solidarności.  Na te wszystkie strajki, pogotowia strajkowe, listy proskrypcyjne,  etc. Nie przyznałem, bo to nie była prawda. Dostałem, jak to wówczas orzeczono, dożywotni zakaz wykonywania zawodu. Dlaczego o tym teraz wspominałem? Pomyślcie sami, a ja po jakimś czasie do tego wrócę.

Może to będzie wówczas, gdy się okaże, że 20 lipca 2019 roku w Białymstoku miał miejsce  atak chuliganów na policję, a nie na uczestników Marszu Równości? Że może zamiast słuchać czasowo najmądrzejszych przedstawicieli tzw. elit, należy po prostu pomyśleć? Choćby o tym, dlaczego najbardziej prześladowani w świecie są chrześcijanie? Niby to nie do pomyślenia, a jednak…

Może nam się wspólnie to uda?

Cdn.

Grzegorz Wacławik

Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć

Przysłowie