Utworzony

Sto dwudziesty trzeci

Dzisiaj trzeci odcinek:

OBRAZY NIEZAPOMNIANE

(3) ciąg dalszy odc.122

Tymczasem siedziałem naprzeciw kobiety bardzo eleganckiej. Przybyłem wprawdzie w sprawie podatków, lecz na krótko. Zatrzymałem się jednak. Owszem, także z grzeczności.  Kobieta chciała porozmawiać. Nie o fakturach, nie o podatkach CIT czy VAT. Okazało się, że jest czytelnikiem „Pamiętnika osobistego”. Tak, tego właśnie. Byłem zaskoczony. Więc najpierw kilka zdań o pożarze katedry Notre -Dame, a potem o profanacji wizerunku Czarnej Madonny.  Jak sądzisz, zapytała, czy można oderwać kulturę od kultu? Odpowiedziałem, że zdaniem Goethe’go tak ogołocona kultura jest jedynie odpadem. Nie wypada nie zgodzić się z Mistrzem, dodałem.

Zanim, w dosyć szczególnych okolicznościach, został przywołany tryptyk: Sąd Ostateczny Hansa Memlinga, mniej więcej dwa tygodnie wcześniej przybyliśmy przed godziną dwudziestą pierwszą do panewnickiego klasztoru franciszkanów w Katowicach. Na Wigilię Paschalną. Przed wjazdem na parking zakończyłem wspomnienie z Via Dolorosa w Jerozolimie, którą podążaliśmy z żoną pod koniec kwietnia 2014 roku. Szliśmy wówczas rozmyślając o tym, co działo się dwa tysiące lat temu, o wydarzeniu w pretorium, które poprzedziło drogę na Golgotę.  O rozterkach Piłata z Pontu, o jego politycznie poprawnym wyroku oraz satysfakcji oskarżycieli, która była, jak się okazało, w istocie gorzka.

W międzyczasie pojawił się Paryż. Nie wiedziałam, czy w Wielką Sobotę demonstrowały „żółte kamizelki”, bo akurat w tym czasie nie włączam telewizora. Towarzyszył mi jednak ciągle Andrzej Bobkowski, który jeszcze w środę przekonywał mnie (18 sierpnia 1943 roku), że język i gramatyka chińska jest o wiele logiczniejsza od gramatyki cywilizacji zachodnich. Takie dictum daje do myślenia. Bobkowski napisał, że idee („potwornie mgliste”) i w ogóle myśl zachodnia ulegają zupełnemu zniekształceniu już na poziomie interpretacji. Dlatego wprowadzanie idei w czyn powoduje w konsekwencji krwawe nieporozumienia. Wszak ówczesne Niemcy i Rosja (ZSRR) rzuciły się na siebie. Mimo, że były dziećmi tej samej filozofii niemieckiej z początku XIX wieku. Interpretacja „Nadczłowieka” Nietzschego doprowadziła do powstania „Podczłowieka”, a interpretacja materialistycznej doktryna Marksa zabrnęła w zupełną abstrakcję obudowaną dogmatami, która wyznawcom uniemożliwia dostrzeganie rzeczywistości. Podczas gdy, zdaniem Bobkowskiego, język chiński jest ścisły i precyzyjny, wyznaczając granice myśli, nadaje słowom sens. Nie mogłem mu przerwać, choć wiem (a on tego nawet nie prognozuje), że potem był Mao Tse- Tung, jego rewolucja kulturalna i kilkudziesięcioletni dyktat komunistycznej partii chińskiej. Partii leninowsko-marksistowskiej. Jak to brzmi w tym precyzyjnym i ścisłym języku chińskim, nie mam pojęcia. Ale zgadzam się, że idee zachodnie ulegają zniekształceniu na poziomie interpretacji. Zaś sama myśl nie ma granicy, aby słowom nadać sens. Chaos. Wystarczy włączyć telewizor i wszystko się wie. Na przykład, że zamiana aureoli ze złotej na tęczową w wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej jest ekspresją myśli czy artystyczną wrażliwością. Wypowiada się wierutne głupstwa. Takie działania to przecież desakralizacja oryginału i profanacja. A barbarzyńskie tezy mogą wypowiadać ludzie, których umysł nietknięty jest kulturą, a ich wrażliwość estetyczna w zaniku. I doprawdy przywoływanie tryptyku Memlinga, co zrobił kolejny prostak, jest po prostu odlotem mglistej myśli.

 Tak jak uwaga następnego barbarzyńcy, że Matka Boska z tęczą (w 6 kolorach -dop.GW) nie jest czymś obraźliwym.  Podczas gdy dla ludzi kościoła katolickiego istnieje radyklana różnica między tęczą siedmiobarwną w odpowiedniej konfiguracji kolorów a sześciobarwną jako swoistym certyfikatem środowisk LGBT. A przecież wszystko to poprzedzone było bredzeniem o tym, że w kościele nie znajdzie się transcendentu czy absolutu. W kościele szuka się Boga i drogi do zbawienia! W filozofii, w sztuce i w wielu obszarach ludzkiego życia poszukuje się śladów boskiej transcendencji. Nie wystarczy nienawiść i zła wola, żeby wypowiadać się publicznie i obrażać.  Trzeba mieć jeszcze podstawową wiedzę, minimum zakorzenienia w kulturze. Prostaków i barbarzyńców śmiech zabija. Owszem, można mówić, co się wie, ale człowieka rozumnego wyróżnia to, że wie, co mówi. Nie dedukuję tego oczywiście wszystkim, a tylko sobie i moim Czytelnikom.

Do grona których zaskakując (na pewno mnie) dołączyła bardzo elegancka kobieta pragnąca poznać moje zdanie na temat skutków oddzielenia kultury od kultu.  A ja przytoczyłem słowa autora Fausta.

Tymczasem w Paryżu „żółte kamizelki” …

Cdn.

Grzegorz Wacławik 

Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć

Przysłowie