Utworzony

Sto dwudziesty drugi

Dzisiaj drugi odcinek
ciąg dalszy odc.121:

OBRAZY NIEZAPOMNIANE

(2) 

Tymczasem za dwa dni, w Wielki Piątek zderzam się ze światłym urzędnikiem potęgi światowej. Z prokuratorem Judei. Minęło dwa tysiące lat, ale także dzisiaj, 19 kwietnia 2019 roku jest tak samo jak od lat. Dobrze wiem, kim on zacz. To namiestnik cesarza Tyberiusza, człowiek najwyższej władzy w tej prowincji cesarstwa. Nazywa się Piłat i pochodzi z Pontu. Rządzi ludem, którego nie znosi. Tak jak i całej tej krainy.

Przed lekturą Andrzeja Bobkowskiego wydawało mi się, że znam Francję. Chociaż nie tak jak chciałbym. Właściwie: jak pragnąłem od wczesnej młodości. Owszem, poniekąd kanon: Dumas, Balzac, potem Zola, Proust, a nawet niestrawny jak odgrzany kotlet Sartre… Potem, a może w międzyczasie, trochę Woltera (do granic senności) i nieco (jak mi zdawało w sam raz dla polskiego inteligenta) Pascala i Kartezjusza. Oczywiście Rewolucja Francuska, kolaboracja Vichy, no i De Gaulle…  To wszystko? Niekoniecznie. Jest wszak jeszcze Molier, Bizet, ale i Piaf oraz Hallyday, zwany francuskim Presleyem. A także całe kino francuskie, zwłaszcza Nowa Fala: Do utraty tchu, Kobieta i mężczyzna, czy Witaj smutku. I jeszcze inne, w tym stylu. A nad tym wszystkim nie wieża Eiffla, ale katedra Notre- Dame właśnie.

Tymczasem do Piłata przyprowadzono ubogiego nauczyciela z Galilei żądając dla niego kary śmierci. To sprawa miejscowych, myśli sobie namiestnik. Czy wie, że gdy tydzień wcześniej oskarżony wjeżdżał do Jerozolimy, był witany owacyjnie? Być może. Mogło także dotrzeć do niego, że przez minione trzy lata nauczyciel (w odróżnieniu od innych, którzy kręcili się w tym czasie po prowincji) przemawiał z Mocą? Jednakże nie ma (bo nie może mieć) pojęcia, że ponad tysiąc lat później, w odległej o blisko pięć tysięcy kilometrów byłej rzymskiej prowincji Galii powstanie jedna z najsłynniejszych na świecie świątyń – katedra Notre- Dame. Powstanie jako pamięć dni, w których odbył się jerozolimski proces. Proces, który zmienił losy świata. Na trwałe.

Jeździłem do Francji, nie tylko turystyczne, gdy wreszcie pod koniec lat osiemdziesiątych otrzymałem paszport. Ale odkąd poznałem Andrzeja Bobkowskiego, nierzadko otwierają mi się usta ze zdumienia. Tyle rzeczy i spraw …Nierzadko jednak moje intuicje, wieloletnie spojrzenia, poniekąd przez zachodnią szybę, okazują się trafne. Francja to tylko forma, pisze Bobkowski kilkadziesiąt lat przed pożarem katedry Notre Dame w kwietniu bieżącego roku.

Nauczyciela z Galilei ujęła straż świątynna na wzgórzu Getsemani wczorajszego wieczora. A teraz stoi przed prokuratorem, namiestnikiem cesarza. Dlaczego? Człowiek ten jest złoczyńcą, słyszy Piłat.  W pretorium są sam na sam. Oskarżyciele zostali na zewnątrz pretorium, aby uniknąć skalania. Zdążyli jeszcze powiedzieć, że mieszkaniec Galilei podburza naród i zakazuje płacenia podatków cesarzowi. Niecierpliwe czekają, aż rzymski prokurator podejmie decyzje. Ten kluczy. Nagle słyszy od przesłuchiwanego, że ten przyszedł na świat, aby dać świadectwo prawdzie. A co to jest prawda, pyta Piłat, który (jak można sądzić) mógł być wychowankiem greckiego nauczyciela. Zapewne filozofa. Quid est veritas, pyta. Tyle, że nie czeka na odpowiedź. Tak, jakby samo pytanie było już odpowiedzią. Wszak za chwilę wychodzi z pretorium mówiąc: Ja nie znajduję w Nim żadnej winy. Namiestnik nie kryje niechęci do oskarżycieli. Już dwukrotnie musiał ustąpić przed ich żądaniami. Były dla niego niepojęte, niesłychane. Jednak teraz grożą, że cesarz dowie się, że nie jest jego przyjacielem. To działa. Czy wtedy rodzi się w jego głowie pomysł, żeby wybrnąć z trudnej sytuacji ostentacyjnie umywając sobie ręce? Niewykluczone.

Quid est veritas? Różnimy się z Andrzejem Bobkowskim. Ja mam szacunek do średniowiecza, okresu katedr i uniwersytetów (poniekąd splecionych ze sobą, żyjących w symbiozie), on zaś nie lubi gotyku, a ponad średniowiecze stawia odrodzenie. Gdy miałem tyle lat co on w 1942 roku (29,) wiedziałem, że wprawdzie od wieków filozofia spiera się o definicje prawdy, ale wierzyłem, że jej antytezy: fałsz i kłamstwo (m.in. Sierpień 1980 roku) właśnie poległy na polu nie-chwały. Odtąd moja droga do prawdy wiedzie przez wiarę i rozum. Uczę się od św. Jan Pawła II. Wymagająca nauka: dążyć do poznania pełnej prawdy o rzeczywistości. Przecież na tym polega (polegać powinno) chrześcijaństwo. Aby w naukowo wytłumaczalnych zjawiskach dostrzegać Boże działanie. Mimo coraz bardziej agresywnej fabryki kłamstw. Bobkowski mówi, że ta uruchomiona w wojennym Paryżu przez Niemców działa bez zarzutu. Pisze:

Nie wiem, czy istniała kiedykolwiek tak kłamliwa epoka jak nasza. Kłamstwo, poparte siłą, wtłacza się w umysły ludzkie jako prawdę przy pomocy najoryginalniejszych metod i pod wysokim ciśnieniem.  Każe się wierzyć i kwita. I w tej nawale kłamstwa umysł przestaje w końcu samoczynnie działać, poddaje się i idzie; jak filar mostu pod naporem wezbranej wody lub kry. Ludzie nie wierząc, wierzą. To jest tą najnowszą zdobyczą kłamstwa. Wierzchnia warstwa myśli i mózgu, przeznaczona do codziennego użytku nie jest w stanie oprzeć się i poddaje się nawet już nie tylko wyszukanym, ale wręcz pierwotnym i gruboskórnym kłamstwom. Jedynie głębsze warstwy mózgu i myśli działają normalnie i od czasu do czasu reagują. Wtedy dopiero odczuwa się w jakich łańcuchach i w jakim spętaniu kłamstwem żyje dzisiejsza ludzkość. Bezsilność wobec tego kłamstwa osłabia jeszcze bardziej odporność i ludzie najbardziej rozsądni zmieniają się w stado baranów. Obserwuję to na sobie: przeczytam coś w gazecie i dopiero po chwili łapię się na tym, że uwierzyłem. Całe narody wytresowano już w przyjmowaniu kłamstwa za prawdę; musisz połknąć – i połykając coraz gładziej, jak chore dziecko rycynę. Po pierwszej łyżce następne przychodzą łatwiej.

Koszt odbudowy katedry Notre- Dame oszacowano na ok. 600 mln euro. Po dziesięciu dniach zadeklarowana kwota (zwykli ludzie, milionerzy, firmy) wyniosła 750 mln.

Tymczasem…

Cdn.

Grzegorz Wacławik

Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć

Przysłowie