Utworzony

Sto pierwszy

- To na pewno od Gabrieli? – zapytał powątpiewająco superredaktor spoglądając na redaktora działu z redakcji zagranicznej i nie wypuszczając zapisanych kartek z dłoni. –Niestety… - rozpoczął redaktor, ciągle stojąc naprzeciw swego szefa. – Niestety? – przerwał  superredaktor unosząc brwi. - Niestety. Nie ma wątpliwości. To tekst Gabrieli.  Redaktor ciągle stojąc wpatrywał się  bojaźliwie w swego szefa. Był niemłodym już człowiekiem i wiele przeżył, nie tylko w tej redakcji. Różnie go nazywali, dość rzadko z sympatią. Wskutek czego dorobił się dokuczliwego nieżytu żołądka, o czym świadczyły nieco wykrzywione usta i niechętny wyraz twarzy.

 –  Kontaktowała się ze mną jeszcze późnym wieczorem. I.. - Co i ? Niechże pan siada! – rozkazał superredaktor  wskazują wzrokiem krzesło. – I – kontynuował (już usiadłszy) redaktor  – Gabriela stanowczo domaga się publikacji swego tekstu. Grozi, że zerwie współpracę.  – Zerwie współpracę?! – jeszcze wyżej podniósł brwi superredaktor. – Tak. Twierdzi, że ma już zaawizowany kontrakt z jednym ze znaczących portali izraelskich… –  Izraelskich..? – jakby nie mógł nadziwić się superredaktor. – Tak powiedziała. A jest to, jak pan wie najlepiej, kobieta szalona. Kto ją tam wie, co wymyśli? – A my co wymyślimy? – spojrzał się na niego badawczo superredaktor. – A co pan o tym sądzi..? – zareagował  zwyczajem ludów Wschodu pytaniem na pytanie redaktor. –To ja się pytam! – gniewnie odpowiedział superredaktor, jakby był postacią z Misia Barei, a przecież nie był. Nawet nie wiedział, że taki film powstał.

– Moim zdaniem, trzeba to puścić  - odpowiedział redaktor, a jego szef tym razem nie podniósł wzroku. - Lepiej mieć szaleńca pod kontrolą, niż przeciw sobie. A potem się zobaczy… - postał jeszcze chwilę, aż gdy superredaktor kiwnął ręką, odszedł z duszą na ramieniu. A na pewno nie tam, gdzie powinna być, jak się uważa.

Co za dziwaczny sen, myślałem przyglądając się sufitowi w swoim pokoju, coraz bardziej uspokojony, że jestem u siebie. Później było to, co było, co robimy chyba wszyscy, zanim usiądziemy do śniadania.  A potem…

A potem, może dwie godziny później, najwyżej dwie i pół, przeczytałem w serwisie internetowym „Do rzeczy”, że niemiecka dziennikarka Gabrielle Lesser na łamach gazety „Tageszeitung”, napisała:  że chociaż neofaszystowskie marsze pod rasistowskimi hasłami w rodzaju „Polska będzie biała albo wyludni się” są w Polsce od dawna na porządku dziennym, to urodzin masowego mordercy Adolfa Hitlera dotychczas w Polsce nie obchodzono, nie składano mu też hołdu. Mieszkająca na co dzień w Polsce Gabrielle Lesser postanowiła podzielić się z czytelnikami niemieckiej gazety „Tageszeitung” swoją refleksją na temat materiału „Superwizjera" o neonazistach. Dziennikarka przekonuje w swoim artykule, że w Polsce neofaszystowskie marsze są od dawna na porządku dziennym. Stwierdza, że nowością jest tu jednak oddawanie hołdu masowemu mordercy Adolfowi Hitlerowi. „Polacy w mundurach Wehrmachtu i SS ryczący »Sieg Heil«, ołtarz z portretem Hitlera i flagami ze swastyką – takie obrazki leciały w polskiej telewizji – pisze Lesser. Nazywając Warszawę europejską stolicą rasizmu, jako dowód podaje Marsz Niepodległości. W jej ocenie, „polska elita polityczna" przychylnie patrzy na takie incydenty, jak spalenie kukły Żyda.

Więc kwituje. Ujawnione nagrania, na których widać garstkę neonazistów obchodzących urodziny Adolfa Hitlera, są jedynie wierzchołkiem góry lodowej, bo Polska stała się w ostatnim czasie brunatna.

 Czyżby Gabriela ze snu, to nikt inny tylko Gabrielle Lesser, zapytałem sam siebie bezradnie.  Ale przecież nie znam tej drugiej; nigdy o niej nie słyszałem. Skąd zatem taka zagadkowa sytuacja! Gdzie jawa, a gdzie sen? Wypiłem filiżankę kawy, ale…

Kurczę blade, niemal zawołałem. Przecież są tacy dzisiaj , którzy często mylą rzeczywistość z ukrytymi pragnieniami czy kompleksami. Na przykład Michał Boni. Tenże zacny mąż (znany także jako TW „ZNAK”) stwierdził był, że widząc, co się dzieje od dwóch lat w Polsce „musi się bać”. To nie są chłopaki, które się bawią w lesie, ale zorganizowane grupy, które czują przyzwolenie społeczne i przekraczają różne granice ( nie muszę chyba wyjaśniać, o kim ten wybitny,że tak powiem, polityk mówił) . Jak się nie potępia publicznie, to ten margines się poszerza, tak samo było w Niemczech hitlerowskich. Czy od nowa musimy uczyć się historii?

Skoro tak nietuzinkowa postać ma kłopoty z geografią i historią, że straciła orientację kompletnie, a nawet beznadziejnie, to cóż się dziwić, z całym szacunkiem, że i pani Gabrielle Lesse..? Ona podobnie – patrzy na Wisłę, a widzi Ren, a może i Łabę. Ale to, chociaż zabrzmi niestosownie, pół biedy jedynie. Drugą połową nieszczęścia (no bo jak to inaczej nazwać!) jest, że oboje państwo chwalą się swą dezorientacją, choć nikomu o zdrowych zmysłach nie przyszłoby to do głowy.

Jak im pomóc?! Nie wiem. Mimo, że w pomaganiu mam doświadczenie, jestem bezradny. Być może potrzebna jest pomoc wybitnego specjalisty? Nie piszę, jakiego konkretnie, gdyż unikam pisania o ludzkich ułomnościach. Ale liczę na Was, moich Czytelników. Mam nadzieję, że jakiś wybitny specjalista (a wiem, że tacy znajdują się wśród Państwa) pospieszy z pomocą i pani Lesser, i panu Boniemu. 

 Liczę na Państwa dobrą wolę.

Cdn.

Grzegorz Wacławik

PS. Nieoczekiwanie, w moim absurdalnym (już i sam wątpię) śnie, pojawił się - nazwijmy to - wątek izraelski. Kiedy czytam dzisiaj o reakcji Izraela na nowelizację ustawy o IPN… To naprawdę nie wiem, co o sobie sądzić. Aż boje się postawić kropkę nad „i”.

Wszakże nadchodzi kolejna noc. I kolejna…

Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć

Przysłowie