Utworzony

Osiemdziesiąty ósmy

Fran Pepper został, a może poprawniej należy powiedzieć, została obywatelem Belgii. Obywatelstwo przyznały mu (jej) władze miast Haaselt, stolicy Limburgii.  Trudno nie westchnąć za Albertem Einsteinem – oto nastał czas pokolenia idiotów. Geniusz miał nas na myśli, mówiąc onego czasu to, co powiedział. Owszem, określenie idiotyzm nie jest już używane przez medycynę ze względu na pejoratywność potocznego znaczenia, ale Mistrz nie wahał się go użyć. Dla niego znaczyło to samo, co znaczy dla nas, czyli dla ludzi nie zagłębiających się w klasyfikacje medyczne.

Co mam przeciwko Franowi? Nic. I nie jego (nie ją) mam na myśli. Wszak zna 20 języków i ponoć świetnie wywiązuje się z funkcji recepcjonisty (recepcjonistki) uniwersytetu. Przywołuję Einsteina, chociaż Fran Pepper jest niewysokim (1,2 m) robotem, ważącym 20 kilogramów. Jednak wszakże nie z powodu jego (jej) gabarytów Parlament Europejski zajął się już określeniem praw i obowiązków osoby elektronicznej. Dobrze rozumiecie, jednak powtórzę – PE zajmuje się prawami i obowiązkami nie robota, nie urządzenia (czy jak tam dotąd mówiliśmy trzymając się rozumu, a przynajmniej zdrowego rozsądku) ale robota. Skoro za osobę uznajemy człowieka, którego cechami są świadomość, aktywność, wolność woli i celowa działalność, to już sam postulat nadawania praw i obowiązków nie twórcom robotów, ale produktowi właśnie świadczy, że idiociejmy.

 Wiem, że się nie zgadzacie się  z tym, że jesteśmy pokoleniem idiotów. Ale gdy po niemym (albo i głośnym) proteście, pomyślicie o tych akurat osobnikach (wiecie najlepiej o których), to  nie będziecie już tak oburzeni. Owszem, uznacie, że można zgodzić się, iż oni na pewno są idiotami. Niestety, nie ma litości; Albert Einstein miał nas wszystkich na uwadze. I mnie i Pana, i Panią,  i rodziców, że tak się wyrażę, Peppera, a także tego pana, który uwielbia, dajmy na to, Jacka Żakowskiego, ale i tamtego, który nie znosi Rafała Ziemkiewicza. Także i tych spośród Was, którzy lubią Wacławika Grzegorza, choć na to nie zasługuje, jak powiedzą inni. Że o władzach miasta Haaselt nie wspomnę.

Dlaczego przywołuję Einsteina. Otóż Geniusz – a chyba nikt nie wątpi, że nim był –   niedawnego czasu powiedział, że obawia się dnia, w którym technologia weźmie górę nad stosunkami międzyludzkim. Odtąd świat będzie miał pokolenie idiotów – skwitował. I powiedział to wcale nie dlatego, że był ekscentrykiem (przywykliśmy, że takim wolno więcej). Ten Geniusz po prostu głupot nie mówił w odróżnieniu od dzisiejszych, że tak powiem, ekscentryków.

 A może – zapyta ktoś rezolutnie – Einstein nie przewidział rzeczywistości, także technologicznej, w której nam przypadło żyć? A może – dociekać będzie ten i ów – najzwyczajniej nie rozumiał oświeceniowych dokonań, o których ostatnio szczególnie i żarliwie (Emmanuel Macron) głośno? Niestety, pudło. Einstein nie żył bowiem w ulubionym przez medialnych  ( że tak powiem) inteligentów ciemnogrodzie, czyli średniowieczu (obciachowym, że aż strach) . Mistrz to człowiek współczesny, żyjący jeno kilka pokoleń przed nami (sporo nas było już na świecie, gdy Mistrz umierał), więc nawet  technokraci oraz menadżerowie (fizyków, matematyków, filozofów nawet nie wypada pytać) nie wątpią, że znał się na rzeczy. Więc nie zostaje nic innego poza stwierdzeniem, że spełniwszy Einsteinowe warunki, jesteśmy po prostu pokoleniem idiotów. Jednak nie obrażajmy się, zanim…

Zanim nie odstawimy smartfonów, nim nie wylogujmy się z portali społecznościowych, zanim nie wyłączymy publicznych i prywatnych stacji telewizyjnych, zanim nie przestaniemy gadać o końcu swojego nosa… Nie obrażajmy się, zanim nie nastąpi cisza wokół nas. I wytrzymajmy w tej ciszy tak długo, aż umilkną emocje i instynkty. Już nawet nie zamierzamy się obrażać? W porządku.

Zatem pozostańmy dalej w tej ciszy i skupieniu, jak długo się da. I jeszcze chwilę. A później, poniekąd na nowo przyjrzyjmy się sobie. Skąd przybyliśmy, jaka była nasza życiowa droga, w co wierzyliśmy, co  było dla nas najważniejsze i co z tego zostało, i dlaczego tak niewiele? Czego nauczyliśmy się od naszych rodziców i czego uczymy nasze dzieci? Jak to się stało, że straciliśmy zdrowy rozsądek? W jakich okolicznościach i z jakich powodów uznaliśmy, że nie stać nas na samodzielne myślenie? Jak to się stało, że porzuciliśmy nasze autorytety stając się papugami celebrytów i innych mędrków? Co się stało z naszym rozumem, naszymi światopoglądami, z naszą inteligencją? Jak i kiedy stało się, że przestaliśmy odróżniać dobro od zła, brzydotę uznaliśmy za piękno, a głupotę za mądrość? I zadawajmy sobie wiele takich pytań, aż zaboli.

Wówczas, wierzę, że we właściwych proporcjach zobaczymy przypadek Frana Peppera i w  ogóle inne dzieła sztucznej inteligencji. Ujrzymy jasno, że osiągnięcia naukowe nie świadczą o niczym innym jak tylko o wyjątkowości ludzkości. Wyjątkowości człowieka. Pana, Pani i tamtych państwa oraz naszych przodków.

No i mojej wyjątkowości, jak myślę nieskromnie, choć niejako przy okazji…

Cdn.

Grzegorz Wacławik  

PS. Periodyk „Inteligence” opublikował wyniki jedynie wiarygodnych (czas reakcji na bodźce wzrokowe) badań naukowych dotyczących inteligencji, wyniki, które są niespecjalnie upowszechniane (Tomasz A. Żak). Dlaczego? Otóż, jak się okazuje, globalny spadek ilorazu inteligencji w ciągu ostatnich stu lat wynosi aż 14 punktów, więc nie ma czym się chwalić. Ale warto zapytać, czy wraz z szalonym globalnym postępem technologicznym, nastąpi również dalszy szalony globalny spadek IQ?

Spróbujmy odpowiedzieć sami, nie korzystając z pomocy osoby elektronicznej  i … nie oglądając się na ustalenia Parlamentu Europejskiego…

gw

Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć

Przysłowie