- Utworzony
Osiemdziesiąty szósty
Okazuje się, że Schuman Schumanowi nierówny. Nie pierwszy to dysonans współczesności, ale i nie ostatni zapewne. Otóż na stronie Polskiej Fundacji im. Roberta Schumana można przeczytać, że patron Fundacji: wierzył głęboko, że świat, Europa i wartości ludzkie nie mogą być podzielone i muszą wrócić do wspólnoty. Myśląc pospiesznie – by nie rzec powierzchownie, czyli tak ogólnie rzecz biorąc, że to i owszem, bardzo słuszna koncepcja (pamiętacie, skąd ta kwestia?) Zaś na pewno nowoczesna i poprawna.
Tymczasem Instytut Myśli im. Roberta Schumana w Deklaracji Schumana 2017 ogłoszonej 3 kwietnia br. przytacza in extenso taka oto myśl patrona: „To chrześcijaństwo pierwsze uwydatniło równość wszystkich ludzi bez względu na przynależność klasową i rasową oraz upowszechniło, podług reguły świętego Benedykta ora et labora, moralność pracy zakładającą, iż obowiązek wykonywania tejże staje się służbą na rzecz Bożego dzieła stworzenia. Tym razem, jak widać, jest to koncepcja niesłuszna, niepoprawna, by nie rzec wsteczna. Czy zatem człowiek ów (aż ciśnie się na usta pytanie) sprzeczny był? I czy z tego akurat powodu patronuje tak szacownym instytucjom? Niemożliwe.
Kim zatem był Robert Schuman? Owszem – dwukrotnym premierem Francji, jednak nie z tego powodu wszedł do historii powszechnej. Nie tylko nad Sekwaną, ale i nad Tybrem, Dunajem, Renem, Wisłą, Wełtawą, Tamizą etc. Schuman jest uznawany – jak najbardziej słusznie – za jednego z Ojców Założycieli nowej (cytuję za stroną internetową Fundacji) Europy. Nie jest to przypadkowy eufemizm. Trudno bowiem powiedzieć, że Ojcowie założyli Unię Europejską. Najpierw bowiem (1952 r.) powstało pierwsze ich dzieło: Europejska Wspólnota Węgla i Stali, później (1958 r.) Europejska Wspólnota Gospodarcza (EWG), a dopiero znacznie później (1993 r.) – wskutek konsekwentnego rozwoju państw stowarzyszonych we wspólnocie – ustanowiono gospodarczo -polityczny związek nazwany Unią Europejską (UE).
Ewolucja wspólnoty, jeśli jest to w tym wypadku adekwatne określenie, w kierunku Stanów Zjednoczonych Europy przyspieszyła po śmierci Schumana. A propos EWG. Starsi Czytelnicy zapewne – a myślę nie tylko o osobach lubiących profile typu „Żyłem w PRL” (być może nazwa jest nieco inna) na Facebooku – pamiętają „konkurencję”, jaką dla EWG była (choć jedynie propagandowo) założona przez państwa tzw. bloku wschodniego Rada Wzajemnej Pomocy Gospodarczej (RWPG). Trzeba powiedzieć, że ta inicjatywa Stalina była chronologicznie wcześniejsza (1949 r.), jednak jej żywot zakończył się bankructwem w 1991r. jeszcze przed ustanowieniem UE. Powody upadku RWPG zwłaszcza w Polsce są oczywiste, co jednak nie oznacza, że dla wszystkich, niestety.
Przyznam, wracając do pierwszego akapitu, że o ile teza o chrześcijańskich korzeniach Europy jest (tylko dla mnie?) oczywista, a nawet bezdyskusyjna, to maksyma, że wartości ludzkie nie mogą być podzielone i muszą wrócić do wspólnoty zmusza (mnie przynajmniej) do roztrząsania wątpliwości. Nie wykluczam, rzecz jasna, że ich przyczyną może być nieznajomość języka europejskiego (a nawet kwestionowanie wszelkich pogłosek o jego istnieniu) albo zbyt późna (na starość) samoocena i jestem po prostu za głupi na europejskie standardy. Przyznam, że jest to dokuczliwe na co dzień. Nie rozumiem na przykład ani oratorskich popisów Franciscusa (Fransa) Timmermansa, ani pułkownika Mazguły, czy Ryszarda Kalisza, że o zrozumieniu Tomasza Lisa nawet nie wspomnę.
Wobec tego stoję jak gdyby w poprzek Europy. Chyba można mnie nazwać wstecznikiem. Owszem, nie jestem w złym towarzystwie, a nawet w bardzo dobrym, ale czy to wystarczająca pociecha? Sami osądźcie. Tak, to prawda, idę krok w krok za Robertem Schumanem. Podpisuję się obiema rękami pod jego (i innych Ojców Założycieli) takim oto projektem aksjologicznym: Moja idea nie polega na tym, aby połączyć kraje w celu stworzenia superpaństwa. Nasze kraje europejskie są historyczną rzeczywistością. Z psychologicznego punktu widzenia byłoby to niemożliwe i nierozsądne, aby się ich pozbyć. Ichróżnorodność jest dobrą rzeczą i nie ma sensu, aby je usuwać lub dokonywać zrównywania lub unifikacji.
Czyżby z takiego nienowoczesnego powodu (pyta publicznie Instytut Myśli Roberta Schumana), podczas jubileuszowego szczytu w Rzymie w marcu tego roku, nie nawiązano w ogóle do tego Ojca Założyciela? Czyżbym miał więc rację pisząc w „Osiemdziesiątym piątym”, że największym wrogiem nowoczesnej Europy jest chrześcijaństwo?! Wszak nowy człowiek, o którym marzą dygnitarze i notable, powinien wykazywać się neutralnością światopoglądowa, czy de facto odwróconym dekalogiem (mała litera). Jak wiecie, prawdziwej pladze w postdemokracji, czyli odwracaniu znaczeń, poświęcam w „Pamiętniku” wiele miejsca. Toteż nie może mnie zadziwić, że w odwróconym dekalogu, to co było zakazane, jest obecnie dozwolone. A więc hulaj duszo piekła nie ma.
Ale dość już na dzisiaj spekulacji. Wszak przeddzień świąt. Pozwólcie, że złożę Państwu życzenia zdrowych i wesołych świąt, wypełnionych Wielkanocną radością! Chrystus zmartwychwstał! Prawdziwie zmartwychwstał!
Wesołego Alleluja!
Cdn.
Grzegorz Wacławik