Utworzony

Siedemdziesiąty piąty

Czy myśleliśmy o zemście? Byłoby dziwne, gdyby było inaczej. A jednak było inaczej.

Czy może (zatem) przyrzekaliśmy sobie, że gdy nadejdzie ta chwila (bo, że kiedyś na pewno nadejdzie, nie mieliśmy wątpliwości) wymierzymy „im” sprawiedliwość? Niewykluczone, że mogło tak być, gdzieniegdzie.

Czy pałaliśmy pragnieniem odwetu? Niby po ludzku mieliśmy prawo, jednak nie po to od Sierpnia prostowaliśmy karki, aby po półtora roku w przeklętym grudniu poddać się odruchom. Bezwarunkowym.

Przecież wierzyliśmy, że sprawiedliwość przyjdzie, ponieważ dobro musi zwyciężyć zło. Takie przekonanie tkwiło w nas; było w naszych krwiobiegach i mózgach. Tymczasem musieliśmy iść – po wolność i niepodległość.

Mimo, że nagle w jedną noc staliśmy się ludźmi bez przyszłości, nie stanęliśmy w miejscu z zaciśniętymi pięściami. Mimo, że odtąd mieliśmy żyć w podziemiu, zaś w ponurej realności wegetować jedynie. Czyli „żyć”, żeby przeżyć.

Przeżyć nie tylko dla siebie. Byliśmy zmuszeni pozostawić choćby na boku, przynajmniej na jakiś czas na dalszym planie, nasze wyuczone zawody, miejsca pracy, nierzadko rodziny i bliskich, aby robić to, co nakazywała przyzwoitość. Po prostu iść dalej z szeroko otwartymi oczami po godność, po niepodległość. A równocześnie nie wolno nam było nie przesyłać żonom i mężom pieniędzy na utrzymanie domów, nie dbać o nasze dzieci, nie pomagać rodzicom, czy kolegom i koleżankom, którzy mieli jeszcze gorzej niż my.

Nie byliśmy bohaterami; robiliśmy to, co do nas należało.

Jeszcze świat, choć brutalnie przez wojskową juntę zaatakowany, nie stanął na głowie. Owszem, byli Tumanowicze, Stefanowicze, Racławiccy… Był Urban i Górnicki. Ale ten, kto im wierzył, był uznawany za niespełna rozumu. Albo za totalnie ogłupionego. Zdrowy rozum i wartości były nam immanentne.

Oni o tym wiedzieli, toteż  kłamali o nas, ile wlezie. Że gromadzimy broń, że chcemy ich i ich akolitów unicestwić fizycznie, że żyjemy dzięki pieniądzom CIA, i wiele, wiele innych „bezeceństw” . A nawet  (znam przynajmniej jeden taki przypadek) aresztowali któregoś z nas, że nie płaci… alimentów. Było to głośne, niemal jak dzisiejszy przypadek szefa KOD. Tyle, że ówczesne pożal się Boże „autorytety” przedstawiające łajdactwo jako cnotę nie miały jednak tupetu Jacka Żakowskiego. Mimo, że także wywodziły się z redakcji tygodnika „Polityka” , jak  Jerzy Urban et consortes.

Jacek Kaczmarski przedstawił ich w swojej pieśni „Marsz intelektualistów”. Można jej posłuchać w Internecie. To informacja zwłaszcza dla tych, którzy, być może, nie wiedzą, o czym mówię.  

W czasach postdemokracji, w czasach odwrócenia znaczeń, w okresie, gdy nawet najczarniejsze zło relatywizuje się słówkiem „ale” (np.” jest podły, ale…”, „donosił, ale…”) trudno zapewne zrozumieć, że wtedy nie mieliśmy wyboru i musieliśmy robić to, co robiliśmy. A więc tułać się, wyprowadzać w pole bezpiekę, nie okazywać strachu podczas zatrzymań, mylić patrole, znieważać godzinę milicyjną, przekraczać nielegalnie granice miast (tak, tak), nie rozpaczać z powodu utraty pracy, wychowywać dzieci, pomagać rodzicom, składać się na zapomogi dla potrzebujących, drukować ulotki i gazetki, unikać aresztowań i kolportować nielegalne wydawnictwa przysłane gdzieś z Polski i manifestować w imię „Solidarności”, gdy było to surowo zakazane. Mieliśmy wilcze bilety; reżim myślał, że nas tak osaczył, że padniemy przed nim na kolana. A takiego! 

Mam zatem prośbę, zwłaszcza do młodszych wiekiem polityków i publicystów: nie ważcie sobie lekce daty 13 grudnia 1981 roku. Ta noc przełamała życie milionom Polaków. Przełamała, ale nie złamała.

Owszem, czekaliśmy na sprawiedliwy osąd sprawców stanu wojennego. Sądziliśmy, że to się po prostu stanie. Bo to się nam Polakom należy. Tymczasem nadal czekamy.  Już trzydzieści pięć lat. To dużo? Zależy.

Warto pamiętać, że PRL trwał „tylko” o 10 lat dłużej…

Cdn.

Grzegorz Wacławik

PS. Czy zalewa mnie krew, że przyrównuje się wolny kraj do kraju zniewolonego totalitaryzmem?

Naprawdę, nie takie rzeczy słyszałem…

Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć

Przysłowie