- Utworzony
Pięćdziesiąty siódmy
Zatem wróciłem. Pod wieczór. Jeszcze w radiu słuchaliśmy relacji z pierwszej połowy meczu Polska - Ukraina w Marsylii, jednak drugą połowę oglądaliśmy już w domu. I to od początku, więc i zwycięską bramkę Jakuba Błaszczykowskiego. A jakże!
Ponad tydzień spędziliśmy w Alpach austriackich i słoweńskich, a na dobę zajrzeliśmy także do Gorskiego Kotaru (a więc i nad Jezioro Lokwarskie), zwanego zielonymi płucami Chorwacji, czy wręcz chorwacką Szwajcarią. Intensywnie, to prawda, ale doprawdy warto. Dlaczego?
Ponieważ wszędzie niebywale pięknie, zachwycająco. Jak gdyby wbrew twierdzącym, że świat rzeczywisty jest nudny i brzydszy od kreowanego w telewizji czy tworzonego wymyślnym programem komputerowym. Nieobce są wszakże Czytelnikom opinie typu: nigdy tak dobrze nie będziesz wyglądał jak w fotoshopie, czy: takie śliczne te góry ,jak na widokówce. Znacie? Wszyscy znamy i jakże często ulegamy manipulacji, gdyż nie chce nam się samemu sprawdzić; skoro pokazują w ulubionym programie, to tak jest i basta!
Owszem, wielu uległo dezorientacji i dlatego przenosząc się z miejsca pięknego na miejsce (subiektywnie) jeszcze piękniejsze, nie mogłem pozbyć się myśli o spowszechniałym lenistwie umysłowym, a konkretnie o acedii. Ciągle odzywała się myśl kardynała Josepha Ratzingera, że gdy człowiek zatraci w sobie potrzebę pielęgnowania wymiaru metafizycznego, jego największą troską staje się lekkie trawienie i dobry sen. Czyli, dodaję od siebie – doskonale samopoczucie.
Nie, nie znałem wówczas jeszcze wywiadu dla „Gazety Wyborczej” profesora Zbigniewa Mikołejko, filozofa i historyka religii, który ludzi samodzielnie myślących i kierujących się w życiu zdrowym rozsądkiem (oczywiście stygmatyzując ich zgodnie z poprawnością polityczną) nazywał chamami, a zmanipulowanych i manipulatorów uważa, co oczywiste (chociaż w domyślnej antytezie do chamów), za elity. Typowy dla mędrka przykład lenistwa umysłowego, czyli głupoty wynikającej z myślenie w kategoriach wyłączności i jedynej słusznej racji.
Gnuśność umysłowa, czyli zamknięcie na racjonalne argumenty to jeden z przejawów acedii właśnie. Acedia była tłumaczona jako zobojętnienie, czy brak troski. W „Boskiej Komedii” Dante Alighieri umieszcza ludzi nią obciążonych w piątym kręgu piekieł. Dantego przywołuję, gdyż – jak już napisałem „Pięćdziesiąty czwartym”- zgadzam się z Dariuszem Karłowiczem, że bez Mistrza trudno zrozumieć nie tylko otaczający świat, ale przede wszystkim siebie.
Piąty krąg piekieł? Owszem – ten grzech lenistwa i zaniku woli w początkach chrześcijaństwa zwano Demonem Południa. Także chorobą mnichów, gdyż ociężałości, niedbalstwu przy celebrowaniu obrzędów zaradzano „siedzeniem w celi”, aby zahamować wałęsanie się myśli.
Zbigniew Mikołejko, który najwidoczniej nie może się obejść bez włóczęgi własnych, egocentrycznych myśli i nie może wytrzymać w tym i zrozumieć tego, co dzieje się „tu i teraz”, ulega pokusie próżności lub chęci manipulacji. Albo i jednej i drugiej. Jest przykładem, nie jedynym, ba! wręcz reprezentatywnym dla współczesnych tak zwanych intelektualistów, którzy odwieczne i aktualne ludzkie pragnienie zmiany uważają za bezcelowe i puste. Niech zostanie tak, jak było, wyznała publicznie Agnieszka Holland.
Nic to, że nie jest to możliwe. Tak zwani intelektualiści, a piszę przede wszystkim o tych, którzy uważają się za takowych, owi znani z mediów profesorowie socjologii, politologii, także filozofii, mają to w nosie. Prawda nie jest w postdemokracji na miejscu; wygodniej i poprawniej jest snuć „piętrowe”, dęte spekulacje z mądrą miną, byle zasłużyć na miano autorytetu. A wtedy wszystko wolno. Mimo, że mistrz mędrków Zygmunt Bauman, były szef Oddziału Propagandy i Agitacji w Zarządzie Politycznym Ludowego Wojska Polskiego (do 1953 roku), twórca idei płynnej nowoczesności (postmodernizm) zauważył: kiedyś wiadomo było, że politycy kłamią, wówczas ludzie poszukiwali prawdy u różnych ekspertów, autorytetów i mędrców. Obecnie zaś eksperci, intelektualiści i mędrcy coraz częściej kłamią, czyniąc to cynicznie, bezkarnie i łatwo, jak kiedyś politycy…”.(„O wieku kłamstwa’).
Do czasu? To pewne. Gnuśność umysłowa sprawia, że popada się w złudzenia. Choćby pewności swojej znakomitości. Tymczasem św. Paweł przestrzega: Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł. Historia wskazuje, że wielu już upadło; także z bardzo wysoka.
A ilu jeszcze polegnie?
Cdn.
Grzegorz Wacławik