Utworzony

Pięćdziesiąty trzeci

Donald Tusk zapewnił papieża Franciszka, że Polska jest i będzie w Europie. I to jest poza kwestią. Trzeba przyznać, że Przewodniczący Rady Europejskiej wykazał się nie tylko znajomością geografii. To byłby zbyt płochy powód do wystąpień publicznych, zwłaszcza w Watykanie. Zresztą zaznaczył to wyraźnie były premier RP podkreślając, że nie chce, aby słowa te były tylko geograficznym stwierdzeniem, czy wyłącznie polityczną deklaracją. To jest deklaracja „aksjologiczna i metafizyczna”, podkreślił.

Owszem, Polska była i jest w Europie również kulturowo. I to od tysiąca pięćdziesięciu lat, o czym przypominają tegoroczne obchodu rocznicy Chrztu Polski.  

Nie innego zdania byli uczestnicy sobotniego (7 bm.) marszu opozycji w  Warszawie, co wynikało z hasła demonstracji: „Jesteśmy i będziemy w Europie”. Nie innego zdania jest (wszak nie tylko podczas entree sobotniego marszu) były prezydent Bronisław Komorowski, a  także (przy innych okolicznościach ) prezydent Andrzej Duda. Jeśli do tego dodamy, że wielokrotnie podkreśla tę „ oczywistą oczywistość” Jarosław Kaczyński, ośmielam się skonstatować, że co do tej kwestii panuje zgoda. A nawet więcej - to jest poza kwestią. Także znakomita większość z nas, przepraszam za wyrażenie - zwykłych Polaków, poza osobnikami zdezorientowanymi, ma identyczne zdanie. Więc skoro jest zgoda, dlaczego jak widać i słychać, nie ma zgody?

Może zatem chodzi o Europę inaczej? Europę, która odrzuca korzenie aksjologiczne? W widocznej rozterce jest jeden z moich Czytelników. - Publicysta Jacek Żakowski – pisze z zatroskaniem pan, który nie upoważnia mnie do podawania jego danych identyfikujących  – przed proeuropejską sobotnią demonstracją sugerował, że Komitet Obrony Demokracji powinien skorzystać z doświadczeń  palestyńskiego Hamasu, który jako ruch społeczny „buduje przedszkola, szpitale”, wskutek czego uzyskał „tożsamość polityczną dopiero mając społecznie masowy charakter. Jakże to!?

 Wszakże Hamas – kontynuuje, najwidoczniej korzystając z Wikipedii, Czytelnik - założono w Egipcie dla obrony wartości islamskich przed wpływami Zachodu, uznawanymi za demoralizujące. Gdy w 1987 wybuchło palestyńskie powstanie (Intifada), powstał Hamas właśnie. Jeśli dobrze rozumiem, organizacja przystąpiła do dzieła z antyeuropejską deklaracją aksjologiczną i metafizyczną. Również geograficznie jest to poza kwestią; Egipt to nie Europa.  Być może, spekuluje Czytelnik, zadaniem organizacji było budowanie przedszkoli i szpitali. Niewykluczone, że w europejskim znaczeniu: anty-szpitali, czy anty-przedszkoli? Po prostu nie wiem; nie znam, nic na ten temat nie czytałem. Jednak poza kwestią jest, że zgodnie z przyjętą deklaracją aksjologiczną i metafizyczną Hamas głównie działał (działa?) przeciwko Izraelczykom oraz  Arabom, którzy „odeszli z pola walki z syjonizmem”. W  swym początkowym okresie został zdominowany przez ludzi identyfikowanych z Bractwem Muzułmańskim. Z tychże powodów Hamas przez część państw i organizacji zachodnich, w tym Stany Zjednoczone, uznany jest za organizację terrorystyczną. Choć Unia Europejska zdecydowała się w 2014 roku wykreślić Hamas z czarnej listy organizacji terrorystycznych, nie oznacza to bynajmniej, że Hamas znalazł się w Europie! Niewykluczone, że od roku 1987 do, choćby, 2014 stworzono w Strefie Gazy sporo przedszkoli i szpitali. Czy Pana zdaniem - pyta Czytelnik na koniec swojej wypowiedzi - to wystarczający powód, aby według tego modelu budować społeczeństwa obywatelskiego w Europie? Zwłaszcza, że to w Europie właśnie powstały pierwsze przedszkola, które rozwinęły się z dawnych ochronek, instytucji filantropijnych przeznaczonych głównie dla ubogich dzieci. Owszem, pierwsze szpitale w czasach nowożytnych powstały w Azji Mniejszej (Cezarea  Kapadocka – dzisiejsza Turcja), ale owe „Miasto Miłosierdzia” w 369 roku założył Bazyli Wielki, ojciec Kościoła i święty. Dlaczego więc pan Jacek Żakowski –puentuje Czytelnik –sugeruje Komitetowi Obrony Demokracji drogę budowania tożsamości politycznej według reguł Hamasu, niejako wbrew jakże oczywistemu stanowisku Przewodniczącego Rady Europejskiej? Ale przecież nie tylko jego…

Co mam odpowiedzieć? Powiem szczerze – nie wiem. Jak się okazuje w sprawie, która „jest poza kwestią”, powstają niekoniecznie europejskie rodem pomysły. Na przykład - o strzelaniu do bocianów. Kto by pomyślał?! A jednak! Okazało się, że i tak ponure fantazje mogą chodzić po głowie. I to nie po pospolitej głowie. W amerykańskim Darlington podczas Szczytu Bezpieczeństwa Nuklearnego z jakichś powodów (rozmowy plenarne i bilateralne na Szczycie?) były szef polskiego rządu zwierzył się dziennikarzom ze swych niebanalnych przemyśleń na temat Polski. Zastanawiam się, czy nie zaczną strzelać do bocianów – powiedział Donald Tusk z troską. Zwróćmy uwagę: zastanawiam się…

Wszystko to mimo optymistycznego początku felietonu jednak budziło mój niepokój. Na szczęście dzisiaj (wtorek 10 bm.) pojawił się Grzegorz Schetyna. Na bilbordach, ale zawsze. Z właściwą sobie charyzmą zapewnia: Wspólnie obronimy Polskę. Jednakże po chwili…

Ok. Obronimy przed zgodą, która jest niezgodą? Czy może przed niezgodą, która jest zgodą? A może przed strzelaniem do bocianów? Przed Hamasem? Ale chyba nie przed jego przedszkolami i szpitalami?

I wreszcie… Wspólnie obronimy, w porządku! Ale z Grzegorzem Schetyną i z kim jeszcze? Kogo pan Grzegorz miał na myśli, Boże Ty mój? A może, absurd goni paradoks, wspólnie mamy się obronić przed Grzegorzem Schetyną..!?

Spokojnie, spokojnie… Tylko spokój nas obroni. I to jest poza kwestią.

Grzegorz Wacławik   

Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć

Przysłowie