Utworzony

Czterdziesty siódmy

Profesor wszedł do jego pokoju trzymając w jednej ręce butelkę, a w drugiej kieliszki. Ten, który był nieco zaskoczony późną porą odwiedzin, dyskretnie spojrzał najpierw na zegarek (akurat dochodziła dwudziesta pierwsza), a następnie na butelkę, która spoczęła na stole. -Wiem, powiedział profesor- cywilizowani Anglicy o tej porze piją porto, zaś sherry przed kolacją. Ale cóż, w polowych warunkach…. -  i wzruszywszy ramionami rozlał wino do kieliszków.

Ta historia niekoniecznie wydarzyła się naprawdę. Właściwie należałoby powiedzieć, że nie wydarzyła się jeszcze; groby postaci z Biblii ciągle pozostają jedynie w symbolicznych miejscach. Zatem i miejsce pochówku Józefa z Arymatei nie zostało nadal odkryte, zaś odnalezienie tego grobu postanowił uczcić kilkoma, późnowieczornymi kieliszkami profesor archeologii ze swoim najwybitniejszym współpracownikiem.

W dzisiejszych dniach, a zwłaszcza w dniach nadchodzących wielokrotnie będzie przywołane, przecież nie tylko w Polsce, imię Józefa z Arymatei. Owego członka Sanhedrynu, który najpierw wraz z Nikodemem nie oddał głosu za skazaniem na śmierć Jezusa z Nazaretu, a potem pochował Go w swoim grobowcu.  W Grobie wykutym w skale, oddalonym nieco od wzniesienia nazwanego Golgotą, czyli Miejscem Czaszki, które wraz z przyległym obszarem zostało włączone w 44 roku naszej ery decyzją Heroda Agryppy I w obręb miasta Jerozolima. Ale nie o tym Grobie rozmawiali popijając sherry z kieliszków w kształcie kwiatów tulipana obaj wybitni archeolodzy. Jednak, jak wiemy, taka rozmowa raczej nie mogła się odbyć. Jeszcze nie mogła.

Jednak proszę zwrócić uwagę na użyty w pierwszym akapicie, a propos rodzajów alkoholu w z zależności od pory kolacji, imiesłów przymiotnikowy: cywilizowani. Kim są ludzie cywilizowani? Słownik PWN pisze, że to osoby korzystające z osiągnięć cywilizacji, zwłaszcza w zakresie techniki i prawa. I postępujące zgodnie z prawem i etyką. To dość oszczędne, a przy tym bardzo pojemne znaczeniowo wyjaśnienie. Wspólny mianownik, pod którym podpisać się może każdy. Także barbarzyńca. Zwłaszcza obecnie, w epoce relatywizmu i dominacji wszechobecnego public relations, który zastąpił politykę, nie tylko w Arystolesowskim znaczeniu. Że o definicji Jana Pawła II nie wspomnę. 

Jednak co oznacza rzeczownik cywilizacja? Skorzystajmy ze słownika wyrazów obcych, także PWN, gdzie wyjaśniono w  jednym znaczeniu, że cywilizacja to stan rozwoju społecznego przeciwstawiony stanowi barbarzyństwa, zaś w drugim: dorobek kultury materialnej osiągnięty przez określone społeczeństwo w danej epoce historycznej.

Paradoks spotkania archeologów wieczorową porą w hotelu oddalonym sześć mil na północny wschód od  Ramallah oraz ich rozmowy przy sherry zaświadczają, że chociaż minęły dwa tysiące lat zarówno bohater ich rozmowy oraz wydarzenia wokół tego bohatera jak i treść dyskursu z kieliszkami w kształcie tulipanów w dłoniach w pokoju raczej nie pozbawionego klimatyzacji, osadzają się w tej samej cywilizacji. Zwanej zachodnią, czy w węższym znaczeniu łacińską. Cywilizacji, która, jak sądzę, właśnie pędzi ku końcowi.

Wydaje mi się, że piszę o tym w każdym odcinku „Pamiętnika osobistego”. Robię to niemal bezwiednie; nadsłuchując współczesnych czasów. I jak potrafię opisuję postdemokrację. Wiem, że niektórzy z Czytelników czują się dotknięci i porzucają lekturę na jeden, czy nawet więcej odcinków. Są tacy, którzy w ogóle już nie wracają do „Pamiętnika” informując mnie o tym w stanowczych i krótkich emailach.  

Doprawdy nie wiem, czy wczorajszego wieczora wśród kierowców samochodów zatrzymywanych na skrzyżowaniach dróg, którymi podążała Tyska Droga Krzyżowa, byli moi Czytelnicy. Wszakże nie mogę tego wykluczyć. Czy należeli do cierpliwych, oczekujących w spokoju przez kilka minut  aż procesja przesunie się i policja na powrót przywróci ruch na jezdni? Czy raczej znaleźli się wśród  mniejszości (ale za to bardziej okazałej, choćby szykiem swoich aut) nie ukrywającej zniecierpliwienia nieoczekiwanym postojem? I podkręcającej do maksimum potencjometry swoich samochodowych odbiorników, z widocznym na twarzach przeświadczeniem, że umpa, umpa zagłuszy rozważania o męce i śmierci Mistrza tych, którzy krok po kroku podążali do Świątyni Miłosierdzia. Ale nie zagłuszyła. Nie tylko na wczorajszych tyskich ulicach, ale i dwa tysiące lat temu na ruchliwej Via Dolorosa w Jerozolimie.

Być może moi Czytelnicy byli i  w jednej , i w drugiej grupie kierowców. A może ich w ogóle nie było ich w tym miejscu i  w tym czasie. Nie wiem.

Co nie znaczy, że nie dbam o Czytelników. Ale nie wolno mi ukrywać, że zależy mi przede wszystkim na czytelnikach cywilizowanych, którzy nie tylko wiedzą o zasadach podawania porto i sherry. Przede wszystkim zależy mi na Czytelnikach, którzy w zgiełku idiotyzmów nie zatracili zdolności samodzielnego myślenia i rozumowania.

Tak, zależy mi na ludziach mądrych, ludziach z samowiedzą.

Pozostałym dziękuję. Nie sprostam ich wymaganiom…

Cdn.

Grzegorz Wacławik

PS. Paulowi L. Maierowi podziękowania nie tylko za inspirację

Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć

Przysłowie