- Utworzony
Czterdziesty szósty
Nagle, nieoczekiwanie i wręcz zaskakująco w późny wieczór czwartkowy pomyślałem o hrabim Janie Potockim, autorze Rękopisu znalezionego w Saragossie. Ktoś zorientowany powie, że pomyślałem za późno. Owszem: wszakże czwartkowa, niemal połowo marcowa myśl przybyła kilkadziesiąt wieczorów po zakończeniu 2015 roku, który UNESCO ogłosiło rokiem właśnie Jana Potockiego. Ktoś bardziej mi życzliwy zauważy: lepiej późno niż wcale.
Jednak bądźmy sprawiedliwi, jakiż mamy wpływ na to co, dlaczego i w którym momencie podrzuca nam pamięć? Czy, jak kto woli, podświadomość? Zwłaszcza, że cały czwartek był dżdżysty, a nawet posępny; wiadomości i komentarze, zatem i myśli wokół, niezbyt twórcze i stąd pewnie nadmierne, zachłanne i samolubne. A w istocie tak bezdenne, że tylko w łeb sobie strzelić. Niczym zrobił to hrabia Jan Potocki…
Ale skoro o Janie, to i o jego proweniencji. Ojciec hrabiego, Józef był krajczym wielkim koronnym, czyli urzędnikiem dworskim odpowiedzialnym (krojenie i próbowanie potraw) za uczty królewskie. Ale tego było Józefowi za mało i został jednym z przywódców konfederacji radomskiej. Mniej znanym sprzymierzeniu niż barskie, czy targowickie. Jednak w nieszczęsnym dla Polski osiemnastym wieku rola konfederacji radomskiej w tym dziele zapaści jest znacząca.
Czymże była ta konfederacja? Sojuszem w obronie mniejszości. Nie (jeszcze!), nie seksualnych. Powstała w obronie przywrócenia równouprawnienia mniejszości narodowych w Polsce. Mimo, że - jak pisze Barbara Stanisławczyk - w tamtej epoce nie było w świecie kraju, w którym mniejszościom religijnym przysługiwałyby prawa, z jakich korzystała religijna większość. Polska była pod tym względem krajem najbardziej tolerancyjnym. Ale dla Rosji każdy pretekst przeciw Polsce dobry. Dla Rosji? Konfederacji zawiązana została w roku 1767 z poduszczenia rosyjskiego posła i ministra pełnomocnego w Warszawie Nikołaja Wasilewicza Repnina i obradowała pod osłoną wojsk rosyjskich. Mimo, że I rozbiór Polski miał wypaść dopiero za 5 lat. Ciekawe? Nie wiedzieliście? To poczytajcie….
Owszem, nie wypada obciążać grzechami rodziców ich dzieci (czy ta sama zasada co do grzechów dotyczy zasług lub fortun?), niemniej Jan Potocki, syn wielkiego krajczego Józefa pisał w 1809 roku: „Patriotyzm w Polsce jest chorobą, którą co pokolenie musi się zarazić. Urodziłem się wśród tej epidemii, które zrujnowało moich ojców, potem sam się zrujnowałem, a teraz widzę ruinę następnego pokolenia”.
Wystarczająca to deklaracja w czasach oświecenia, aby zostać uznanym wybitnym myślicielem. Zwłaszcza, że i pochodzenie, i wykształcenie miał bez zarzutu. Wszak już w wieku 7 lat wyjechał do szkół w Szwajcarii i we Francji, pisał i zapewne myślał po francusku, zaś język polski znał słabo. Inaczej być musiało z rosyjskim, że o francuskim nie wspomnę.
Jan Potocki po rozbiorach stał się wiernym poddanym cara Aleksandra I, jego tajnym radcą, twórcą tzw. systemu azjatyckiego, czyli programu wielkiej ekspansji Rosji na Zakaukazie, Chiny i Indie. Jak każdy (?) myśliciel oświeceniowy uważał, że słabe byty państwowe powinny być wchłonięte przez silniejsze, gdyż to gwarantuje im humanistyczny postęp. Jak się wydaje, nie jest to i współcześnie u nas myślenia archaiczne. Wręcz przeciwnie. Jest śmiałe, postępowe i wyraża wolę modernizacji w imię cywilizacji. Konkretnie skoku cywilizacyjnego. Czy jak tam o tym ludzie postępu mówią.
Słowo „modernizacja” nie było za czasów hrabiego Potockiego jeszcze znane. Inaczej ma się sprawa ze słowem „ciemnogród”. Już się pojawiło; było synonimem sarmatyzmu i tak jak dzisiaj znaczyło etykietę zacofania czy wstecznictwa. Ostatnio jest znowuż modne jako słowo –etykieta naklejana na czoło tym, którzy nie kwitują przez swoistą aklamację postnowoczesnych trendów. Na przykład żeglowania w głównym nurcie. Zatem – jak w owym nieszczęsnym dla Polski wieku XVIII - słowo-klucz oznaczające obskuranta, jeśli nie idiotę, któremu przede wszystkim potrzeba… lekarza. Najpewniej psychiatry.
Nie trzeba mieć sokolego oka, aby nie tylko w dżdżysty i posępny miniony czwartek odkryć w polu swojego widzenia osobników postępowych z jednej strony i wsteczników z drugiej. Czy to wystarczający powód, aby pomyśleć o Janie Potockim?
Niekoniecznie. Niemniej myśl przybyła w czwartkowym dżdżu. Jednak pisząc o strzeleniu w łeb użyłem jedynie, być może nie za zgrabnej nie tylko w tym kontekście, figury retorycznej. Niemniej hrabia Jan Potocki ponoć nękany obawami przed obłędem przyłożył pistolet do skroni i…
Ponoć rozpoczynający się najbliższy tydzień ma być bardziej pogodny.
Czyżby?
Cdn.
Grzegorz Wacławik