Utworzony

Czterdziesty czwarty

W niedzielę 28 lutego 2016 roku popołudniem na portalu Onet pl. przeczytałem:  Przyszliśmy tu z potrzeby serc, dla ciebie Lechu. To tu się wszystko zaczęło. Tego symbolu nie zabiją żadne teczki, zamówienia polityczne ani żadni ludzie żądni władzy, to Lech Wałęsa obalił w Polsce komunizm - powiedział na manifestacji poparcia dla Lecha Wałęsy Radomir Szumełda z pomorskiego KOD.

Nie mam pojęcia, kim jest pan Radomir Szumełda, chociaż wiem oczywiście, że KOD to Komitet Obrony Demokracji, który w ostatni weekend organizował manifestacje solidarności z Lechem Wałęsą. Jednak ku mojemu zdziwieniu  te manifestacje solidaryzując się z pokrzywdzonym, nie były wymierzone w świetnie zakonserwowany aparat bezpieczeństwa PRL, który ciągle ma jakieś haki. Na przykład w „szafie Kiszczaka”. Tymczasem: gdzież tam; o esbecji ani słowa. Mimo, że to właśnie żona jej ostatniego szefa dostarczyła do IPN dokumenty TW Bolka. Więc gdyby tylko chcieli, to demokraci mieli w kogo walić. A cała (no, prawie cała) Polska biłaby brawo.

Tymczasem nikt nie żądał, dajmy na to, kar więzienia za łamanie prawa przez byłych funkcjonariuszy bezpieki, czy choćby ich publicznego potępienia. Na przykład za bezprawne trzymania w prywatnych „archiwach” teczek operacyjnych i personalnych byłych TW czy KO. Nikt nie stawiał żądań grzywien dla przestępców czy odebrania esbekom niezasłużenie wysokich (przesadnie?) emerytur. Ba! nie postulowano chociażby ostracyzmu towarzyskiego. Nic z tych rzeczy. Szczerze mówiąc zawiodłem się przede wszystkim na Grzegorzu Schetynie (manifestacja w Warszawie) i Henryce Krzywonos (manifestacja w Gdańsku), czyli na ludziach kultury politycznej i demokracji. Tak przynajmniej o nich niejednokrotnie słyszałem. Zawiodłem się także na nieznanym mi wprawdzie, ale jednak ważnym, wszak wyróżnionym na portalu Onet.pl, panu Radomirze Szumełdzie.  

Zwłaszcza, że przybył na sobotni wiec KOD z potrzeby serca. I popiera tymże potrzebującym sercem, jak rozumiem, skrzywdzonego przez szefa PRL-owskiej bezpieki Kiszczaka, Lecha Wałęsę. Jednak o samym generale, ani o jego „towarzyszach walki”, czyli generałach, pułkownikach, majorach itd. służb PRL, nawet nie wspomniał. Widać, to serce to jednak nie sługa. Niemniej pan Szumełda dawał do zrozumienia, że o jakieś teczki idzie. Lechu (są najwidoczniej z Wałęsą na „ty”) jest symbolem. Obalił komunizm!

Niby to prawda, ale tylko niby. Wiem coś o tym, ale nie z teczek. I nie z telewizji.

Gdzie mi  tam do Wałęsy, ale - bez fałszywej skromności- muszę odnotować, że do upadku komunizmu przynajmniej w jakiejś części się też przyczyniłem. Wspominałem już o tym wcześniej w  „Pamiętniku..”. Powiem więcej – znam wielu takich, którzy mają większy i znacznie większy ode mnie udział w obaleniu reżimu. Zapłacili za to wysokie ceny: siedzieli w więzieniach z wysokimi wyrokami, tracili prace, zdrowie, rodziny. Niektórzy żyją, a niektórzy umarli w biedzie. Wszystko to wskazuje, że jednak Lechu sam komunizmu nie obalił. Niemniej  w czasach, gdy odwaga była znacznie cenniejsza niż dzisiaj (i Bogu za to dzięki) byliśmy za Lechem Wałęsą.  

Niechże pan się nie gniewa, panie Szumełda, ale to dzięki ludziom w całym kraju, których w odruchu serca wspominam, udało się obalić komunizm. Można zadać pytanie: czy bez tych ludzi Lech Wałęsa byłby symbolem? Być może, tyle że nie bardzo wiadomo czego.

Wydaje mi się, panie Szumełda, że zgadzamy się: Okrągły Stół nie był aktem dobrej woli komunistów. Jesteśmy też (?) zgodni co do tego, że wskutek tamtejszych ustaleń odbyły się wybory 4 czerwca 1989 roku, po których znana aktora Joanna Szczepkowska mogła z entuzjazmem ogłosić koniec komunizmu w Polsce. Zapewne nie tylko pan Szumełda, ale cały KOD, także pani Krzywonos i pan Schetyna zgadzają się, że rezultaty Okrągłego Stołu były wynikiem kompromisu między komunistami i Solidarnością. Ten pozytywnie, jak mam prawo sądzić z komentarzy autorytetów, zakończony dialog sprawił, że jednego z przywódców komunistów nazwano później człowiekiem honoru. Którego? Czesława Kiszczaka, przypomnę. Tak, szef bezpieki stał na czele delegacji komunistów. A kto stał na czele delegacji solidarnościowej? Oczywiście Lech Wałęsa. Zatem apologeci Okrągłego Stołu (nie zaliczam się do nich, ale nie o mnie tu idzie) powinni wyciągnąć jedynie poprawny logicznie wniosek z tego zakończonego kompromisem procesu. A brzmi on: komunizm obalili Lech Wałęsa i Czesław Kiszczak.

Czy więc w świetle tego co dziś mówią w mediach o Kiszczaku należy oczekiwać, że pan Szumełda, cały KOD, Grzegorz Schetyna i Henryka Krzywonos podczas następnych manifestacji wyrażą solidarność z drugim „symbolem obalenia”-  Czesławem Kiszczakiem. Lub chociażby z panią Marią Kiszczak? Liczyć na to?

Na koniec poproszę, aby mnie pan oświecił. Co lub kogo pan miał na myśli mówiąc - tego symbolu nie zabiją żadne teczki, zamówienia polityczne ani żadni ludzie żądni władzy.

Pozostaję w oczekiwaniu…

Cdn.

Grzegorz Wacławik

Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć

Przysłowie