- Utworzony
List dziesiąty
Mój drogi,
dwa dni zajęło mi czytanie Twojego raportu, który zamierzasz wysłać do centrali. Dlatego milczałem.
Sam raport jest dziełem poprawnym, ale nie imponującym. Już słyszę niezbyt pochlebne opinie szefów wydziału szkolenia niechętnych moim metodom. Bo metody ponoć archaiczne. A którym Ty, jak słychać na korytarzach centrali, masz być oddany.
Dobrze, że o tym pamiętasz – nigdy nie brakowało nam przeciwników. Ale jak uczy doświadczenie, choć wielokrotnie zmieniały się mody, moja metoda zawsze, bardziej lub mniej długimi drogami, doprowadzała do celu. Że niekiedy mogło być szybciej? Prędkość osiągania celu nie jest najistotniejsza! Liczy się skuteczność i trwałość efektu. A tych zdobyczy nie mogą zakwestionować nawet najbardziej wpływowi moi przeciwnicy. I zżera ich zazdrość.
Tylko dlaczego w swoim raporcie dosyć prostolinijnie wspominasz o „potencjalnych przeciwnikach”? Cóż za lekkomyślność?! Musisz te wszystkie fragmenty, w których można wyczytać, że obierasz jedną, czyli (w domyśle)moją metodę, zmienić. Skieruj uwagę ekspertów raczej na nietypowe osobowości swoich podopiecznych, udokumentuj przeprowadzenie różnych doświadczeń, stwierdzaj – przynajmniej w kilku miejscach, że choć sprawa wydaje się banalna, jednak kontekst… I tak dalej.
Oczywiście, że nikt Ci nie uwierzy. Ale też nikt nie potrafi zaprzeczyć. A przecież nie o prawdę czy nieprawdę idzie w naszej robocie. Dowodzenie sensu przestało mnie jakiekolwiek znaczenie, o czym wiesz doskonale.
Jak napisałem nikt Ci nie uwierzy, ale też nikt w centrali nie znajdzie wystarczającej ilości argumentów, aby odwołać Cię z terenu i wysłać na zaplecze. Gdzie jak wiesz, warunki nie są najlepsze. Łagodnie mówiąc.
W następnym liście napiszę Ci o roli plotki. Gdyż mam wrażenie, że o tej ważnej ścieżce edukacyjnej, zbyt często zapominasz…
Twój kochający Stary M