Utworzony

Dwudziesty piąty

Być może z powodu upału (Boże Ty mój, co za sierpień!), w niedzielne przedpołudnie nieporadnie zmagałem się z obrazem biblijnym (Księga Przysłów), w którym mądrość wyprawia ucztę i zaprasza wszystkich, aby mieli w niej udział i mówi:  „Odrzućcie głupotę i żyjcie, chodźcie drogą rozwagi”…

Jednak,  być może, to nie tylko upał był sprawcą niedomagania. Lecz uparte, poniekąd instynktowne wmawianie sobie, że to nie ja jestem adresatem, gdyż, wiadomo, że idę (to przecież dla mnie jasne jak słońce!) drogą rozwagi i odrzucam głupotę, i to od dawna, czego przykładem (jednym z wielu!) choćby widniejące na moim blogu motto… To oczywiste.

A jednak, co tu kryć, moje ego zostało naruszone. Przeżyliście podobne rozterki? Zapewne. Tymczasem (przypadek?) wpadł, jako to się mawia, w moje ręce wywiad z Markiem Kamińskim, sławnym polarnikiem i podróżnikiem, który po pieszym przebyciu studniowego szlaku św. Jakuba od Kaliningradu (biegun rozumu, grób Immanuela Kanta) do Santiago de Compostela (biegun wiary) skonstatował, że „pogoń za tym, żeby być kimś, czegoś dokonać, nie jest aż tak ważna”. I, że „trzeba najpierw poznać siebie, dopiero następnym krokiem może być uszczęśliwianie świata”. Podróżnik dowiedział się o sobie: „jak jestem słaby i jaką rolę w moim życiu grało ego. Ono zostało tam starte w pył, stałem się nikim”.

Poznać siebie, czyli..? Kolejna odpowiedź rodziła następne pytanie, a moje ego cierpiało. Zmagałem się, aż gdy nadeszła popołudniowa pora, odezwał się mój telefon. – Czy wiesz, że..!? – usłyszałem. – Nie –odpowiedziałem po chwili bezradnie, zaskoczony i zmartwiony. Za chwilę SMS od kogoś innego potwierdził wiadomość. Nasz przyjaciel nagle ciężko zachorował.

Nie tak dawno –rzecz jasna w optyce mojego niekrótkiego już wszakże życia - podobny telefon od wspólnego znajomego otrzymał mój przyjaciel. Ten skądś dowiedziawszy się o stanie mojego zdrowia zadzwonił do niego z podobnym  pytaniem – czy wiesz, że..!? I tak dalej. Ten zaś, który odebrał telefon nie miał (jak ja w niedzielne popołudnie) o niczym pojęcia, więc zatelefonował do mojej żony. Po blisko piętnastu latach więc i ja postąpiłem podobnie – napisałem esemesa do żony chorego przyjaciela zapewniając o pomocy, a przede wszystkim o modlitwie za zdrowie chorego. Otrzymałem odpowiedź, za którą jestem wdzięczny, a która mnie trochę uspokoiła. Podobnie jak odpowiedź mojej żony blisko piętnaście lat temu udzielona człowiekowi który, jak dowiedziałem się później, po wahaniach (bo jakże delikatnie zapytać w tak nagłej sytuacji), odważył się do niej zadzwonić.

Przyjaźń jest bezcenna, choć niekiedy bywa, jak było w przywołanych wyżej przypadkach, bezradna. Jednak odzyskuje siłę, gdy odwoła się do mądrości. Niekoniecznie do tej, którą filozofia nowożytna zracjonalizowała określając kompromisem między ideałem a realiami. Niekoniecznie nabytej wyłącznie podczas cnotliwego i pracowitego życia. Ale na pewno do tej, która nakazuje żyć odrzucając głupotę i podążać drogą rozwagi. Chociaż  to zadanie trudne i bolesne dla własnego ego.

„Mądrość bowiem, zgodnie ze swą nazwą, nie dla wielu jest dostrzegalna” (Syr6). Rzeczywiście, nie dla wielu. Nie tylko, jak się okazuje, we współczesnym świecie.

Poznać siebie, czyli..?

Cdn.

Grzegorz Wacławik

Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć

Przysłowie